Miała być Skrwa. Nawet z dziećmi
Miała być też ładna pogoda
Standardowo plany poszły na spacer
Jeden dzień słonecznej i bezdeszczowej pogody to na Skrwę stanowczo za mało.
Do końca nie wiedzieliśmy gdzie i czy na pewno popłyniemy. Chyba zmęczenie zaczynało brać górę.
W czwartek rano zasięg telefonu ogarnęło szaleństwo. Ani my do Sharkqa, ani on do nas nie mogliśmy się dodzwonić.
Co więc robimy? Która rzeka? Może gdzieś koło Krzyśka? Bo to pierwsze jego pływanie na nowej kanadzie
Wybór padł na Wkrę, Strzegowo - Aleksandrowo. Telefony raczyły złapać zasięg. Tylko jeden problem wyskoczył. Sharkqowa kanada jeszcze nie doschła
Smutnoooo. Mięliśmy płynąć razem. Może zdąży doschnąć zanim się zbierzemy.
Przyszło mi do głowy, że może bym sama popłynęła na naszej małej kanadyjce. Rzeka spokojna. Zobaczę jak będzie.
Zapakowaliśmy łódki, "graty", dzieciaki i ruszyliśmy. Niestety Sharkqowe canoe nie doschło mimo dużego słońca
Dojechaliśmy do Strzegowa. Szybkie rozpakowanie wszystkiego. Tomek pojechał na metę a ja z dzieciakami zostałam.
Przywiózł go Krzyś z kolegą. Oczywiście czekali aż ruszymy
Bo tam jest taki zakręcik a woda szybsza w tym miejscu
Niestety nie wywaliłam się
Chociaż pojawiła się myśl: nooo to będzie ciekawie...
Płyniemy. Woda się uspokoiła. Mijani wędkarze bez fochów odpowiadali na pozdrowienia. Kanada się słucha.
Żyć nie umierać
Cudne miejsca
Cisza i spokój.
Dzieciaki grzeczne
Można tak bez końca... Bez pośpiechu...
cdn