wodniacy.net
http://wodniacy.net/

Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D
http://wodniacy.net/viewtopic.php?f=10&t=1084
Strona 1 z 1

Autor:  Turabat [ 26 sie 2017, o 22:54 ]
Tytuł:  Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

tak jakoś nie kojarzę, żeby ktoś przepłynął Polskę kajakiem z zachodu na wschód... czas to naprawić :).
Nysa Łużycka - Odra - Warta - Noteć - Brda - Wisła - Nogat - Kanał Elbląski - Pasłęka - Łyna - Guber - WJM - Orzysza - Ełk - Biebrza - Netta - Kanał Augustowski. Fajna trasa. Po drodze małe, a bardzo miłe skoki w bok na Gopło i maraton w Malborku. Start w środę, czwartek lub niedzielę - jeszcze nie wiem.

Autor:  Ropuch [ 11 paź 2017, o 21:27 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

A, ja mam. Tak z zaskoczenia zadam zaskakujące pytanie: Jak się płynęło... :roll:
Kuźwa! Też se tak kiedyś popłynę. Gratki Turabacie! :hejka:

Autor:  Turabat [ 14 paź 2017, o 11:16 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Bardzo dziękuję :). Dopłynąłem :). Za mną 1 792 kilometry z prądem i pod prąd, a czasami pieszo z kajakiem na wózku. Jutro wracam do domu, a w przyszłym tygodniu pokuszę się o jakaś krótką relację, w której może znajdzie się rownież odpowiedź na pytanie, które zadał mi Ropuch :).
Obrazek

Autor:  Turabat [ 16 paź 2017, o 21:18 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Ropuch napisał(a):
... Jak się płynęło... :roll.


Jak się płynęło? Hmm…

Na początku, w środku, na końcu, na każdym etapie wyprawy, na rzece z nurtem i pod prąd, na jeziorze z wiatrem i pod fale, na kanale, na pieszym spacerze z kajakiem… - za każdym razem płynęło się inaczej, choć zawsze dominowało poczucie zadowolenia, że jestem na wyprawie.

Na Nysie Łużyckiej?
– płynąłem zaniepokojony i mocno zmartwiony niedopasowaniem kajaka do wymagań rzeki - do naturalnych i sztucznych przeszkód na rzece, kamieni w nurcie, jazów, progów, bystrzy i elektrowni…

Obrazek


Na Odrze? – zapamiętale młóciłem wiosłami, zachłanny na szybkie pokonywanie odległości – kolosalna zmiana w stosunku do Nysy Łużyckiej, na której trzeba było ciężko zapracować na każdy kilometr.

Obrazek


Na Warcie? – zaharowywałem się wiosłując pod prąd, zaskoczony dużą siłą nurtu i zagniewany, że nie mam czasu i siły, by zachwycać się mijanymi widokami.

Obrazek


Na Noteci? – zawiedziony, że rzeka, która miała przynieść odpoczynek po Warcie, przynosi jeszcze silniejszy nurt. Płynąłem po niej zafrasowany, czy zdążę na zlot na Gople.

Obrazek


Na Kanałach Noteci? – zaabsorbowany koniecznością intensywnego wiosłowania, żeby zdążyć na zlot. A niepotrzebnie, bo tylko przez moje zakręcenie, nie potrafiłem prawidłowo policzyć kilometrów – było zdecydowanie bliżej, niż mi się wydawało i mogłem sobie spokojnie pozwolić, żeby zabradziażyć na którymś z biwaków.

Obrazek


Na zlocie? – zadowolony, że dopłynąłem i szczęśliwy, że zdążyłem, bo warto było zacięcie wiosłować, żeby Was spotkać. Zajadałem się smakołykami z kociołka, jednocześnie będąc mocno zamyślonym nad tym co jeszcze przede mną. Po dwóch tygodniach samotności, byłem również trochę zagubiony w tak dużej grupie.

Obrazek


Kanały Noteci w drodze powrotnej?
– zadziwiony jak bardzo inna jest ta sama woda pokonywana w drugą stronę. Zachłystywałem się jednym z piękniejszych odcinków całej mojej wyprawy. Zaaferowany ilością ptactwa wodnego, trochę za długo zabałamuciłem na tym odcinku i później znowu musiałem zaiwaniać, żeby zdążyć do Malborka.

Obrazek


Wisła? – niezmiennie zakochany w naszej Królowej, choć mocno zaambarasowany silnym wiatrem i falami, z którymi przyszło mi się zmierzyć.

Obrazek


Maraton w Malborku? – zakodowany na osiągnięcie dobrego wyniku, zawzięcie wiosłowałem przez dwanaście godzin. Opłaciło się :).

Obrazek


Kanał Elbląski? – będę go zachwalał w każdym możliwym miejscu. Jestem nim zauroczony i na pewno tu wrócę, żeby się zachwycać również w innych porach roku.

Obrazek


Piesza wędrówka z kajakiem na wózku? – mocno się zasapałem, żeby zataszczyć kajak nad Łynę. Taka wędrówka to zaskakująco ciekawy element wyprawy – zawsze stroniłem od „używania nóg”, a nieoczekiwanie sprawnie i bezboleśnie pokonałem te dwadzieścia parę kilometrów.

Obrazek


Łyna? – zachwycająca w swej dzikości rzeka, zakręcona, wręcz zapętlona we własnych meandrach, przepięknie przedziera się przez lasy. Z mojego zachwytu nie wytrącił mnie nawet zalany wodą tylny luk bagażowy, który musiałem zaklajstrować, żeby móc płynąć dalej.

Obrazek


Guber? – zostałem zarżnięty przez tak niewinnie wyglądającą rzekę. Zaciekle walczyłem o każdy metr zaskakująco silnego nurtu i nieprzyjemnych przenosek na jazach. Byłem bliski załamania po tym, jak zdecydowałem się na hurtowe obniesienie ostatnich ośmiu jazów. Za podpowiedzią google maps, zabrnąłem w drogę, której nie było i zababrany błotem, na kompletnym pustkowiu, by nie powiedzieć zadupiu, zasępiony zastanawiałem się, jak z tego wybrnąć. Nie podałem się tylko dlatego, że w żaden sposób nie zmieniłoby to mojej sytuacji.

Obrazek


Wielkie Jeziora Mazurskie? – permanentnie zadurzony w ich pięknie, zauroczony wyjątkową malowniczością, jeszcze spotęgowaną jesiennymi barwami drzew.

Obrazek


Szlak Kajki? – zaciekawiony nowym szlakiem, zaskoczony jego zmiennością, kiedy z malutkich strumyków wychodzimy na duże jeziora, by za moment w lesie złocistych trzcin długo wyszukiwać przejścia na następne i następne jeziorko.

Obrazek


Biebrza? – zakosztowałem tylko fragmentu rzeki, a i ten wystarczył, by wprawić mnie w zadumę. Olbrzymie przestrzenie, rozległe łąki, rozlewiska, trzcinowiska… i tylko czasami pojedyncze drzewa, niekiedy las. Miejscami na chwilkę rzeka zbliża się do miasteczek i domostw, by natychmiast od nich uciec w barwną jesienną przestrzeń ograniczoną tylko widnokręgiem. Rzeka melancholików?

Obrazek


Kanał Augustowski? – już zaspokojony tak długim płynięciem, zaniechałem wariackiego parcia na dystans. Zasmucony zbliżającym się końcem wyprawy, zaskoczony, że tak szybko, zamyślony nad następnymi wyzwaniami.

Obrazek


I cóż, to koniec tej wyprawy, najdłuższej jak do tej pory mojej wycieczki w samotność.

I jeszcze warto wspomnieć o ludziach, których spotkałem. A spotkałem tylko życzliwych. Pozdrawiam Pana z jednej ze śluz, któremu chciało się wieczorem, już po pracy, wychodzić dla mnie w ulewny deszcz. I Panów z zakładu blacharskiego, którzy bezinteresownie pomogli mi naprawić koło w wózku. I pozdrawiam właściciela kempingu, który udostępnił mi gratis całe pole namiotowe. I kolegę kajakarza, który przejechał kilkadziesiąt kilometrów, żeby poratować mnie specjalną taśmą do zaklejenia pęknięcia w kajaku. I właściciela agroturystyki, który zaprosił mnie na kolację i na śniadanie. Nie wymienię tu wszystkich, ale wszystkim dziękuję.

I tak to się płynęło…, raz lepiej, raz gorzej, raz z uśmiechem na twarzy, a kiedy indziej zaciskając zęby – nieważne, byle do przodu.

I był bym zapomniał. Zrobiłem to – przepłynąłem kajakiem z zachodu na wschód Polski – jako pierwszy!

Obrazek

Autor:  eltech [ 16 paź 2017, o 21:39 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Dareczku :brawo: :brawo: :brawo:
Wielki Szacun
Super zdjęcia choć opis skromniutki ale następnym razem mam nadzieję usiądziemy razem przy ognisku i poopowiadasz o swoich przygodach mam nadzieję
:brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  Pitaszyl [ 17 paź 2017, o 07:36 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Gratulacje. Podziwiam, że dałeś radę przepłynąć tyle rzek w deszczu, wietrze i chłodzie. A najbardziej, że wpadłeś na tak szalony pomysł.

Autor:  Turabat [ 23 paź 2017, o 20:53 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

No dobra Lechu :)... trochę statystyki...

Podczas wyprawy z zachodu na wschód Polski, według wskazań GPS-a pokonałem 1 792 kilometry, co pokrywa się z długością trasy liczoną na podstawie dostępnych kilometraży rzek oraz google maps dla odcinków pieszych.

Obrazek

Na pokonany dystans złożyło się 806 kilometrów z nurtem, 490 km pod prąd, 435 km po wodzie stojącej oraz 60 kilometrów pieszo z kajakiem na wózku. Do pieszych etapów zaliczyłem tylko te odcinki trasy, w których przerzucałem się pomiędzy rzekami i jeziorami.

Trasa prowadziła przez 65 śluz (kilka musiałem obnieść) oraz 25 elektrowni (wszystkie musiałem obnieść). Nie jestem w stanie dokładnie policzyć, na ilu jeszcze dodatkowych sztucznych przeszkodach musiałem przenosić kajak – na pewno było ich ponad 20.

Trasa przebiegała przez 18 rzek, 9 kanałów oraz przez ponad 30 jezior.

Cała wyprawa zajęła 40 dni, w tym 2 dni przerwy na zlot na Gople, 1 dzień na zwiedzanie Malborka i 1 dzień po zarżnięciu się na Guberze.

Prawie dwukrotnie dłuższy dystans pokonała Marta samochodem – 3 478 kilometrów – wywożąc mnie na start, odwiedzając po drodze oraz odbierając z białoruskiej granicy.

Obrazek

Kajak już się naprawia…, a ja mam jeszcze trochę urlopu... :D .

Autor:  Sylwek [ 23 paź 2017, o 22:25 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

no i git malina ...piękna wyprawa ..

Autor:  sharan [ 24 paź 2017, o 05:26 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Gratuluję :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  eltech [ 24 paź 2017, o 20:30 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Aleś piękną statystykę odwalił :brawo: :brawo: :brawo:
Będę to musiał sobie na kilka razy rozłożyć żeby się spokojnie przegryźć :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  eltech [ 3 lis 2017, o 01:06 ]
Tytuł:  Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

a

Autor:  eltech [ 3 lis 2017, o 01:09 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

No - to chyba się udało przenieść :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Darek - jeszcze raz :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  Adam [ 4 lis 2017, o 20:51 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Piękna wyprawa :!:
Wielkie gratulacje, że zrealizowałeś to co zaplanowałeś :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  eltech [ 5 lis 2017, o 19:55 ]
Tytuł:  Re: Na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja :D

Mnie powaliła statystyka wyprawy :oki: :oki: :oki:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/