wodniacy.net http://wodniacy.net/ |
|
Odrapka 2018r. http://wodniacy.net/viewtopic.php?f=10&t=1159 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | ManaT [ 19 lut 2018, o 23:27 ] |
Tytuł: | Odrapka 2018r. |
Na początku był chaos. Następnie pojawiliśmy się my. Chaos to nic w porównaniu z tym cośmy tam nawywijali. Ale ogólnie już wiadomo, że lepiej jest nawywijać niż... I tak to wszystko się zaczęło. Oto fotorelacja z Odrapki 2018r. Pogoda przybanglała i tak już praktycznie zostało, niema się czego czepiać (Czołgu dzięki za wsparcie meteorologiczne ) Nic co piękne wiecznie nie trwa, to i ta sielanka się kończy, jadą Eltechy. Pogromcy nudy, ciszy i smutków, żywiciele uciechy. Oto Eltechy! Agata, Lechu, Paweł i Wojtek to kwartet iście niezatapialny! Słoneczko powoli chowa oczka swe za horyzontem, czas przygotować coś na ząb. Ktoś szykuje, ktoś gotuje, ktoś pracuje, ktoś dolatuje, każdy ma robotę, nawet jeden strzela fotę. Ni stąd, ni zowąd pojawił się wieczór, wkoło wilki, smoki, więc lepiej było trzymać się blisko kociołka, tak na wszelki wypadek, póki MłodyEl nie śpi. I nastała noc pierwsza, mroźna i chrapiąca... ...a po nocy przychodzi dzień. O świcie szron ze słońcem malują takie oto obrazy: Aż dziw nad dziwami, że są tacy, których to nie rusza. Jak by tego było mało, to na horyzoncie coś się pojawia, to za drzewami chowa, po chwili już wiemy, że to Ropuch i jego Taczka Motorowa. Lechu, Lechu pokaż rogi a ulepię Ci pierogi. Następnie odbył się chrzest Beżyka, niech pod Sarniakiem wesoło nam bryka. Odra kusiła, kusiła no i skusiła tych najsłabszych. Była też "Loża Szyderców" Znowu najsłabszy zmiękł pod urokiem rzeki. O, i kolejny słabeusz się ujawnił. Ta załoga utwierdziła nas w przekonaniu, że nie jesteśmy jedynymi nosicielami tej przypadłości. Popłynęli sobie do Szczecina. Przybył Tomek, od tej pory to już naprawdę nie było lekko, brzuchy pozrywane. Kolejny wieczór, kociołek, śpiewanie, fajek pykanie i kawałów palenie. Rano okazało się, że Ropucha prawdopodobnie porwało UFO. Nie martwię się bo długo z nim nie wytrzymają. Oddadzą nam Ropucha wracając na ziemię kosmokajakami. Eltecha toaleta poranna. Ciekawe z czym się bił, bo reszta ekipy nie śmierdziała, nie musieliśmy się myć wcale. Jak widzicie ten obrazek nic dobrego nie zapowiada. Nawet Odra posmutniała, prędko tu takich nie zobaczy. Do następnego razu. Dziękujemy Wam serdecznie !!! |
Autor: | ManaT [ 19 lut 2018, o 23:28 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018 |
Sylwek napisał(a): Piękna zaiste to sytuacja ... Oj tak, oj tak, tak! |
Autor: | Sikor [ 20 lut 2018, o 00:09 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Rzeczywiście lepiej było być na Odrapce niż ... |
Autor: | Ropuch [ 20 lut 2018, o 02:40 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Do tej pory myślałem, że tylko Turabat potrafi piękne zdjęcia płodzić. A tu ManaT przyfocił, że aż się wzruszyłem. O mały i bardzo cienki włosik nie byłoby mnie tam. Krwioobieg w mojej taczce motorowej odmówił posłuszeństwa w miniony wtorek i taczka wylądowała u pana doktora. A pan doktor miły i sympatyczny ale bardzo zajęty reanimował moją taczkę w piątek o 20.34... W tym czasie ManaTy z Eltechami siedzieli już przy ognisku. Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy zastosowana kuracja pozwoli mi dotrzeć do nich. O 23.11 taczka zmieniła image i stała się camperem, no i sruuu w traskę. Gnałem "co koń wyskoczy", a przy wyprzedzaniu, to nawet jeszcze szybciej. Oczywizda pisząc o wyprzedzaniu, mam na myśli cug powietrza, jaki tworzy się za wyprzedzającymi mnie ciężarówkami i tirami. Taki cug panie dzieju jak porwał moją taczkę w swoje szpony, to od razu na liczniku miałem zawrotną prędkość. No, nie chcę skłamać ale dochodziła nawet do 85 km/h. Dajcie ludzie spokój, co za stres... Doktor dobrze wykonał swoją pracę. Taczka spisywała się rewelacyjnie. W Jarocinie nastąpił kres moich możliwości percepcyjnych za sterami taczki i polazłem na pakę (pardon, do campera) snu ździebko zadobyć. Takoż to i z przygodami dotarłem do wielce urokliwej (bo zapyziałej jak cholera) wsi Wyszanów. Tamże to, na okolicznych łąkach, u ujścia Baryczy do Odry, ManaT wyczaił piękną miejscówkę. Że ona piękna, potwierdzają zdjęcia powyżej autorstwa ManaTa. Bez pomocy traktora udało mi się przejechać ok 1 km po ździebko rozmokłych łąkach i wpaść wreszcie w ramiona ManaTa, Bornholminy i niezniszczalnej ekipy Eltechów. Bardzo chciałem tam być. Nie z powodu pięknych łąk i kupy wody do pływania chociaż to oczywizda urokliwa "wartość dodana". Ludzi, z którymi miałem się spotkać, po prostu lubię. Należą do "gatunku" tych, przy których nie trzeba mówić "drukowanymi literami". Można przy nich pier...nąć największą głupotę, wyluzować do bólu, zresetować się. Takie relacje międzyludzkie leczą. W ciągu tych kilkudziesięciu godzin spędzonych z nimi przepona moja była na granicy wytrzymałości. Śmiech też leczy. Bynajmniej. Rzeczoną terapię śmiechową odbyłem bez najmniejszej nawet dawki wspomagaczy śmiechu. A ryłem, jak jaki durny. Taaa... Był też czas na pływaństwo. Spuściłem się na ok 3 godzinki i cmyknąłem po Odrze (w te i na zad) 20 kilo. Potem w moje ślady poszedł Eltech i ManaT. Wracając wpłynąłem jeszcze w Barycz ale szybko stamtąd wypłynąłem. Obrzydliwie brudna woda. Syf. Nie wiem jak te ludziska pływajo po czymś takim. A, to ponoć uczęszczany szlak kajakowy... Gdy w sobotę wieczorem dojechał do nas Tomek, z którym wielokrotnie pływałem w czasie wrocławskich peregrynacji, zrobiło się artystycznie. Tomek pięknie gra na gitarze (przezornie wziąłem) i śpiewa. Niech żałują ci... no ci... co w betonach zostali. W ogóle Tomek, to ciekawa postać. Twardo stąpający po ziemi mężczyzna z duszą artysty. No i pływa świetnie, a że pływałem z nim, to wiem, co mówię. Ma tylko jedną, obrzydliwą wadę. Nie chce przyjechać na "Wisła Pstrąg". Mówi, że nie dałby rady... Kokieciarz jeden... Tomek tak nas zapłodnił artystycznie, że Dzidzia (dziewczyna Młodego Eltecha) zaczęła przy ognisku, na poczekaniu, tworzyć wierszyk o naszym spotkaniu, a Tomek nie mniej spontanicznie podłożył pod to fajną muzyczkę. Punktem kulminacyjnym sobotniego wieczoru były spontaniczne dowcipy dotyczące pewnej (ludzkiej) części ciała , powszechnie uważanej za tylną i jej korelacje z inną (ludzką) częścią ciała powszechnie uważaną za atrybut męskości. Tego nie da się opowiedzieć. Tam trzeba było być... Warto było gnać "co koń wyskoczy" i natrzaskać prawie 1000 km. Do zobaczenia u Ewuni! |
Autor: | Ropuch [ 20 lut 2018, o 10:08 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Późno było jak pisałem powyższe i ze zmęczenia nawet nie podziękowałem. No jasne, że dziękuję. Wszystkim, co byli. No i o życiu trza koniecznie dodać: piękne jest. Jebane bynajmniej. Pa! Ludziki! |
Autor: | eltech [ 20 lut 2018, o 18:07 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
no to chyba czas żebym i ja coś tam niecoś dodał od siebie. Niestety - tak pięknie focić jak Manat nie potrafię a i pięknymi opisami nie do końca sobie radzę więc od razu wybaczcie niski poziom na tle pozostałych wpisów Ale co by tu nie powiedzieć - piknie było i niech żałują Ci co zostali w betonie jak mawia nasze Brzydkie Zielone No to od początku. Na Odrapkę nastawiałem się juz od dawna bo mam chęć spływać w tym roku Odrę więc koniecznie chciałem zobaczyć co mnie będzie czekać. Ale ważniejszym powodem była chęć spotkania Manatów - dla Nich chętnie przejadę na drugi koniec Polski żeby się z nimi zobaczyć. No ale ponieważ na Odrapkę od nas jest prawie 500 km w jedną stronę to wymyśliłem sobie że warto ruszyć zadek już w piątek rano - dzięki temu będzie dłuższy weekend. No i tak się stało. Dołączyła do mnie reszta rodziny czyli Młody z Agatą i Paweł. Tak jak planowałem około 9 z rana wyjechaliśmy. Droga dłużyła sie niemiłosiernie bo też i musiałem powoli jechać . No może nie aż tak powoli jak Ropuch ale 120 nie przekraczałem Samochód zawalony pod sam sufit bambetlami, do tego 4 osoby i jeszcze kajak na dachu. Mój roboczy wołek lekko nie miał. Ale dał radę Bodajże coś koło 16 dojechaliśmy na miejsce o ile mnie pamięć nie myli. Na miejscu przywitał nas piękny rozległy teren nadodrzańskich łąk oraz machająca do nas z daleka Róża oraz Manat skaczący po stole z uciechy z aparatem w dłoni Po pierwszych serdelecznych powitaniach czas na wypakowanie i przygotowanie obozowiska. Mnie ostatnio naszła ochota żeby potestować piecyk namiotowy więc na szybko przed wyjazdem z hoboczka po impregnacie zrobiłem mały piecyk. Strasznie byłem ciekaw jak takie piecyki sprawdzają się zimą w namiotach i czy coś dają. Manaty zajęły się produkcją kociołka a ja i moje Elteszki rozbijaniem obozowiska. Troszkę miałem zabawy z wyprowadzeniem rur z namiotu ( a raczej z plandeki ) i zabezpieczeniem żeby się rura nie stykała z plandeką bo mógłbym mieć przymusową ewakuację w ekspresowym tempie ALe jakoś się udało i piecyk zaczął z siebie wypuszczać pierwsze kłęby dymu. Potem można było w spokoju zasiąść przy ognisku wraz z całym towarzystwem i rozkoszować się pięknem nas otaczającym, doborowym towarzystwem, dowcipami, śmichami i chichami i cudownym odgłosem bulgotania kociołka. Jak zwykle rozmowy nocne Polaków przeciągnęły się chyba do 3 nad ranem albo i jeszcze dłużej W końcu udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Ja miałem ten komfort że miałem nieco cieplej niż pozostali Choć były też i wady takiego ciepełka. Niestety po wierzchu ziemia mocniej puściła od mrozu i przez to miałem nieco podmokły i grząski grunt w namiocie No a poza tym ponieważ to tylko plandeka to ciepełko momentalnie uciekało wszelakimi dziurami. Nad ranem budzik wodny wygonił z namiotu ale nieco później niż Manata bo już i słoneczko wschodzące stało już nieco wyżej. Ale widok był rzeczywiście przecudny. Mój aparat nie odda tego widoku tak jak Manatowy sprzęcik fotooptyczny. W nocy jednak mrozek nieźle łaził po okolicy bo nad ranem woda w kubeczku nieco przymarzła Z rana czyli koło 10 dojechał do nas Ropuszek i razem sobie zasiedliśmy do ogniska Na ognisko wjechały moje ulubione pierożki które Manat w pocie czoła lepił specjalnie na tę okazję Niestety musiałem się podzielić moimi pierogami z resztą pierogożerców Po takim żarełku była chwila błogiego lenistwa które to naruszył Imć Waszmość Ropuch bo zaczął spuszczać się do Odry ( jakkolwiek by to zabrzmiało to jednak to szczera prawda ) Namawiał i mnie ale byłem zbyt najedzony. Jednak po jakimś czasie jak zobaczyłem odpływającego Ropucha to sam nabrałem ochoty żeby sobie nieco wiosłem poruszać Pomimo przejedzenia jakoś wpakowałem się do kajaka i ociężale jak żółw popstrągowałem w górę rzeki. Później okazało się że i nasz Manacik przemógł ciężar posiłku i też wpakował się do swojego Sarniaka. I również popstrągował Moje Elteszki zrobiły sobie wspólny wypad do miasta po zakupy i jednocześnie zwiedzili ruiny kościoła Ja w drodze powrotnej spotkałem Manata i razem w spokoju, na liścia spłynęliśmy sobie do naszego obozowiska Zaraz wróciły moje Elteszki i trzeba byłouzupełnić stracone kalorie. No więc zrobiliśmy sobie hambuksy - nawet były niezłe Po południu wpadł do nas z odwiedzinami Tomek z Bombelkiem W ruch poszedł znowu kociołek a Ropuch ze swojej taczki wyciągnął gitarę i zaczęła się zabawa. Tomek jako że jest muzykiem przygrywał nam na gitarze i śpiewał My mieszkaliśmy w kotle a manat sprawdzał ostrość Swojej maczety. Gitara zaczęła przechodzić z rąk do rąk i okazało się że talentów muzycznych u nas dostatek. Na początku grał nam Tomek potem Manat, potem za granie zabrał się Ropuch a na koniec swoje talenty odkryła nawet Agata Agata oprócz tego że całkiem fajnie gra na gitarze to jeszcze komponuje. No i na poczekaniu ułożyła nam dwie piosenki które wspólnie z Tomkiem zaśpiewali i zagrali . Była kupa śmiechu - i jak złożę film to mam nadzieję że to nagranie się pojawi. Manat uczył palić fajkę moje Elteszki i muszę przyznać że bardzo im się to spodobało Było też puszczanie lampionów a raczej lampionu szt 1 niestety lampion za daleko nie poleciał bo utkwił na czubku dość wysokiego pobliskiego drzewa i tam się dopalił. Ach ten wiatr, a mógł polecieć tak daleko No i znów siedzieliśmy do późnej nocy a raczej do wczesnego rana bo z tego co kojarzę to ja polazłem koło 4 nad ranem ale Manat z Pawłem jeszcze kilka razy rozchodniaczka rozpijali a potem jeszcze wpadli do mnie w odwiedziny Z rańca czyli koło 10 pobudka i małe ogarnięcie obozowiska. Na śniadanko herbatka, wafelki oraz przepyszne ciasto które upiekła Róża Potem leniwy odpoczynek na słoneczku które akurat pięknie zaczęło świecić. Miało być dziś morsowanie ale moje Elteszki zapadły chyba w sen zimowy bo z trudem obudziłem ich dopiero po 13 Sam do wody włazić nie będę ale chociaż troszkę się opłukałem w tej rześkiej jakby nie patrzeć wodzie W końcu po obudzeniu młodzieży zwinęliśmy obozowisko i chcąc nie chcąc musieliśmy sie pożegnać i wyjechać . Do domu daleko a tu już 16 wybiła. Dobrze że Manaty zabrały worki ze śmieciami bo nie wiem gdzie byśmy to zmieścili Jeszcze tylko pożegnanie i oczywiście pożegnalna fotka i się rozjeżdżamy Manatu - o Wielki - serdeczne dzięki za wspaniałą gościnę którą nam z Różą zafundowaliście . było naprawdę super i nic a nic nie żałuję tych przejechanych kilometrów jakie musieliśmy zrobić. Zawsze chętnie pojadę do Was nawet na drugi koniec Polski Wielkie dzięki Ropuchowi i Tomkowi za towarzystwo i cudowną zabawę Niech żałują Ci co zostali w betonach. Naprawdę lepiej być na Odrapce niż ................. Do następnego ps. jeśli ma ktoś więcej chęci na zdjęcia to kilka jeszcze będzie o tu ( mam nadzieję że da się otworzyć ) https://photos.google.com/share/AF1QipNxsvuHoGi7phtJtjWnvbCKDUXwHL0d34gfhUn6t_daHn3sGcqpd0keWoNOLalTLQ?key=VEpuRGlZbWVNRGszTVNfZFRQZ2xaUGQzN2dieUFB A filmik postaram się wrzucić jak najszybciej |
Autor: | Sikor [ 20 lut 2018, o 18:50 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
No Lechu, widzę, że piecyki zagościły do Twoich wigwamów |
Autor: | eltech [ 20 lut 2018, o 19:02 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
e tam zaraz zagościły. naoglądałem się o piecykach w namiocie zimą i koniecznie chciałem sprawdzić co i jak. Fakt że gdybym miał lepszy namiot to i z pewnością byłoby cieplej. Problemem jest to jak pisałem że po rozgrzaniu zaczyna się w namiocie robić bagienko No i kwestia kolejna to że nawet jak rozpalę taki piecyk niemalże do czerwoności to sam piecyk będzie grzał powiedzmy do godziny czasu od ostatniego załadowania piecyka. Akurat wystarczy czasu żeby się przebrać i zapakować do śpiwora ale już chwilę później masz temperaturę jak na dworzu. Więc albo siedzisz przy piecyku dokładając przez całą noc albo olewasz piecyk i idziesz spać w normalnych warunkach. Co innego jak spędzasz w namiocie cały dzień - jak np u nas na ODSAPCE w Tipi siedzieliśmy Tam ma to sens ale też raczej w postaci ogniska a nie piecyka Ale trzeba było doświadczenie zrobić żeby wiedzieć co na ten temat myśleć. Szczerze mówiąc będę chciał zrobić sobie jeszcze jeden wariant mini TiPi podobnej wielkości jak te co tu miałem tylko nieco szersze u podstawy. Natomiast wysokość nie większa niż 3 metry. No i najlepiej podwieszane linką do drzewa - jak tu żeby nie trzeba było żadnych tyczek nosić ze sobą czy wycinać W takim mini TiPi spokojnie nieduże ognisko można zrobić a namiot wielkością będzie dla dwóch osób z ekwipunkiem No i będzie lekki co jest niewątpliwą zaletą |
Autor: | Sikor [ 21 lut 2018, o 01:26 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Tego typu piecyki ładnie wyglądają na filmikach na YT. Sam się przekonałeś, że musi być ktoś jeszcze kto ognia przypilnuje No chyba, że szamotówki będziemy wozić ze sobą |
Autor: | skier [ 21 lut 2018, o 15:58 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Szamotka do 2 godzin. Miałem takie "webasto" na jachcie. |
Autor: | eltech [ 21 lut 2018, o 16:30 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
tak tak niestety trza by nie spać przez całą noc żeby ciepło utrzymać Można jeszcze pomyśleć o konstrukcji pieca rakietowego bo tam można wsadzić długiego kija który powoli sie będzie spalał więc i na dużo dłużej wystarczy. Niemniej jednak na całą noc z pewnością nie da rady. Ale jeśli taka konstrukcja by się sprawdziła i paliłoby się wystarczająco długo to można przemyśleć coś takiego bo obudzić się w nocy ze dwa czy trzy razy żeby dołożyć do pieca i mieć duży komfort termiczny i ciepełko żeby wstając z rana ubrać się w ciepłe nie zamarznięte i sztywne ciuchy |
Autor: | ManaT [ 21 lut 2018, o 17:21 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Ech dzieciaki, dzieciaki... bierzecie towarzyszkę niedoli do namiotu i po problemie. Ciepło całą noc i jeszcze przykryje jak się rozkopiesz. A w dzień jest się z kim dzielić przeżyciami, i powiosłować raźniej we dwójkę. Same zalety, i dźwigać nie trzeba. Gdybyście jednak musieli zatargać do jaskini, to pamiętajcie ciągnąć za włosy, nie za nogę, bo się zapiaszczy. |
Autor: | eltech [ 21 lut 2018, o 17:24 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
ManaT napisał(a): ciągnąć za włosy, nie za nogę, bo się zapiaszczy. Manatu - nie każdy ma tyle szczęścia co Ty że masz Różę która nie boi się namiotu, pająków i nie musi mieć wanny z gorącym prysznicem wieczorem |
Autor: | ManaT [ 21 lut 2018, o 18:22 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Pająków boi się okrutnie! |
Autor: | Sikor [ 21 lut 2018, o 18:36 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
... do jaskini na kawałek pieczonego MamuTa |
Autor: | Czołg [ 21 lut 2018, o 20:34 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Gratuluję fajnego spotkania. Pogoda Wam faktycznie dopisała ManaT - świetnie opisane i bardzo ładne zdjęcia. Jak zwykle zresztą |
Autor: | sharan [ 21 lut 2018, o 22:14 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Cieszę się razem z wami Bo Dariusze tak mają że namioty są ogrzewane |
Autor: | eltech [ 21 lut 2018, o 22:17 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Namioty to może nie ale śpiwory na pewno Dzięki Czołgu i Dareczku za gratulacje Było fajnie - żałujcie |
Autor: | sharan [ 21 lut 2018, o 22:35 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
Spoko góra z górą a śpiwór z śpiworem |
Autor: | eltech [ 21 lut 2018, o 22:36 ] |
Tytuł: | Re: Odrapka 2018r. |
lepiej spać w śpiworze z żonka niż ........................ |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |