Relacja ze spływiku, ale na bezrybiu to i rak ryba.
Odpuściliśmy zeszłotygodniowy zlot canoe na Krutyni, wiedząc że będziemy tam w ostatni łikend sierpnia. Korzystając z zaproszenia na wesele naszych przyjaciół na miejscu czyli w Krutyni postanowiliśmy pojawić się dzień wcześniej.
Droga na mazury nie mogła obejść się bez przystanku na pizze w Myszyńcu. Przesympatyczny lokal vis a vis kościoła jak zawsze uraczył nas pyszną pizzą. Oczywiście zamówiliśmy duże, żeby niezjedzone kawałki zabrać na potem. Uwielbiamy zimną pizze
Po posiłku, lodach przy małej fontannie i spacerku w poszukiwaniu działającego bankomatu ruszyliśmy w dalszą drogę. Do stanicy pttk Krutyń, gdzie mieliśmy nocować dotarliśmy po południu. Sympatyczny domek czasy świetności mający już za sobą. Ponieważ gwiazdy jutrzejszego wieczoru dopinały ostatnie guziki przy przygotowaniach złożyliśmy naszą bajdarkę, wrzuciliśmy do środka po zimnym pianiście (pojawił mi się taki odruch Pawłowa, że po długiej trasie autem mam ochotę na piwo
) i zeszliśmy na wodę.
Chcieliśmy dopłynąć do Rosochy na bardzo smaczne placki ziemniaczane, ale ostatecznie pociągnęliśmy w górę rzeki do zapory.
Wieczorne pagajowanie przez rezerwat pozwoliło nam nacieszyć się spokojem jaki panuje tutaj (wyłączając szczyt sezonu kajakowego). Przez chwilę towarzyszyła nam rodzina łabędzi, czapla, pliszka(?) i oczywiście mnóstwo kaczek. Zachód słońca między drzewami, roje komarów nad jeziorem Krutyńskim (o dziwo tylko złowieszczo brzęczały, nie atakując naszych odsłoniętych ciał), delikatna mgła nad wodą - po prostu coś pięknego.
Wracaliśmy na liścia, w deszczu i półmroku.
Placki zjedliśmy w sobotę robiąc sobie spacer (a wyszliśmy tylko do pobliskiego sklepiku).
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o miodobranie w Wykrocie koło Myszyńca. Festyn jak festyn, ale nabyliśmy miodek od naszego zaprzyjaźnionego pszczelarza, zajadaliśmy się regionalnymi przysmakami i spełniło się jedno z moich małych marzeń... Zjadłem pączka z mięsem. Teraz już mogę umierać
Wieczór już po powrocie do domu zakończyliśmy piwem jałowcowym. Chyba czas wrócić na Krutynię na dłuższy spływ...
https://photos.app.goo.gl/1B7Gb9HnJTXKXtnG9