Już od paru lat organizujemy Spływy Niepodległościowe.
Tak też było i w tym roku.
Niestety z przyczyn rodzinnych nie miałem tyle czasu żeby wszystko ładnie zorganizować i przyszykować więc z góry przepraszam za jakieś drobne niedociągnięcia jakie wyszły.
No ale do rzeczy.
Pogoda dopisała, towarzystwo również - choć jak zawsze kilka osób niestety wypadło.
Sprzęt nas dowiózł na metę.
Ja miałem okazję przepłynąć się kanadą - a dawno już niestety nie pływałem.
Manatowi by się paszcza w uśmiechu rozciągnęła od ucha do ucha bo płynąłem Sarniaczkiem
Ponieważ prawie do ostatniej chwili nie mogłem się od Policji Wodnej dowiedzieć się kiedy zamykają akwen to z kłopotu mnie wybawił Paweł ( właściciel owego Sarniaczka którym miałem okazję płynąć ) i wynalazł gdzieś komunikat z RZGW z godz. zamknięcia akwenu.
Pomijając całą logistykę , udało się załatwić z naszego klubu przyczepę do transportu kajaków i już w sobotę wieczorem pakowaliśmy na tę że przyczepę kajaki z domu żeby z rana już nie tracić czasu na to.
Wystartowaliśmy zapakowani i obładowani sprzętem i pędem na metę spływu czyli miejsce spotkania w celu zabrania innych uczestników oraz ich sprzętu.
I tak oto pojawiamy się około 9 z rana na starcie czyli jak zawsze na przyczółku promowym Gassy - Karczew.
Wypakowujemy sprzęt i schodzimy na wodę
Lekka mgła, wiaterek w plecy , ciepło.
Generalnie super pogoda.
Gęby uśmiechnięte, wszyscy zadowolenie - płyniemy.
Po drodze oczywiście zrobiliśmy sobie małą przerwę na wysepce tuż przed nowo budowanym mostem południowym.
A potem to już szybko poszło. Pod mostem Łazienkowskim meldujemy się prawie godzinę wcześniej niż Policja zamknie akwen.
Teraz już spokojnie prawie na liścia zaczynamy spływ i przygotowanie do odpalenia rac.
W końcu Chłopaki odpalają race - jest pięknie.
Niech żałują Ci co z nami nie byli.
Dostajemy owacje od idących po moście ludzi i okrzyki żebyśmy więcej rac odpalili. Ale reszta do odpalenia już na lądzie
Mijamy znajomych flisaków którzy też wyszli na wodę żeby przedefilować pod mostami.
Powoli mijamy barki zacumowane wzdłuż brzegu prawie na przestrzeni kilometra.
Barki są wypełnione po brzegi pirotechniką - będą puszczane fajerwerki na wieczór.
Mijamy lożę honorową na drugim brzegu żeby vipy mogły obejrzeć pokaz fajerwerków.
Barek w sumie było 15 więc towaru na barkach było od groma.
Pirotechnicy jeszcze się na barkach kręcili i podłączali ostatnie kabelki.
Mijamy więc barki z pirotechniką i zaraz potem wyłania nam się nasza meta - plaża La Playa -dawna Rusałka.
Dobijamy, wyciągamy nasze pływadła na brzeg. Kierowcy szybko się zbierają i pakujemy się do samochodu Pawła i jedziemy na miejsce startu odebrać nasze fury.
Wracamy okrężną trasą bo Policja już pozamykała trasy ale w końcu docieramy z powrotem na plażę.
Ognisko już sie pali a towarzystwo piecze kiełbaski.
Dołączamy do grona głodomorów i rozpoczynamy wspólną zabawę
Niestety część ludzisków nie mogła dotrwać do końca imprezy i musiała nas opuścić ale my dotrwaliśmy do samego końca i z plaży oglądaliśmy pokaz sztucznych ogni. Dawali równo przez 20 minut non stop.
Było pięknie, a dymu było tyle że na jakiś czas praktycznie zniknęły nam z oczu zabudowania starówki z drugiego brzegu Wisły
Więcej zdjęć do obejrzenia jest tu
https://photos.google.com/share/AF1QipPfKcIQbexy6UHtd4ayLU-6Dr11PLa_-rMkPChObP5odT2d3_VH5dWfYdcrX6FypA?key=MEJnZGw1QlhLbUIwNTRsU0NuTnFhSE9tU2JhUk5n
Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję za przybycie.
Ja bawiłem się świetnie i mam nadzieję że Wy również
Mam nadzieję że następnym razem będzie nas jeszcze więcej
No i innych uczestników wypraw wodniackich albo idących w pochodach proszę o wrzucenie kilku zdjęć i jakiegoś opisu
