wodniacy.net

usiądź przy naszym ognisku
Teraz jest 27 kwi 2024, o 13:11

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2 paź 2020, o 03:08 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 mar 2019, o 14:08
Posty: 105
Poniedziałek (15 września) – Piaśnica.
Po południu autkiem docieram z Dzidką (żoną) nad Piaśnicę. Nad Jeziorem Żarnowieckim, w miejscu jej wypływu, w trakcie przygotowań do wodowania, wielka niespodzianka ! - spotykamy Piotra z Zuzą. Oboje mieszkają w Dąbrowie Górniczej, parę razy pływałem już z Piotrem. Wszyscy jesteśmy bardzo zdziwieni tak przypadkowym spotkaniem, w zamieszaniu nie wpada nam do głowy aby wykorzystać okazję do rozstawienia aut. Wyruszamy niezależnie, do przepłynięcia zaledwie 6,5 km, woda bardzo czysta, nurt spokojny ciasno kręcący wśród traw i trzcin, wyższa roślinność pojawi się dopiero w Dębkach. "Wisienką na torcie" jest wpłynięcie na plażę między opalających się ludzi i dotarcie do morza. Potem holuję łódkę pod prąd, zasiadamy na plaży, popijamy kawę, podziwiamy okoliczności przyrody oraz delektujemy się pięknem otoczenia. Dzidka mówi że osiągnęła cel wyjazdu, dopłynęła do morza, właściwie mogłaby już wracać do domu. Czekamy na Piotra i Zuzę, niebawem przepływają tuż obok, tak jak my dotykają morskiej fali. Zapada wieczór, następują kombinacje związane z koniecznością dotarcia do aut oraz inne wynikłe z braku pola biwakowego. Jutro jedziemy na Wieprzę.

Wtorek (15 września) – Pokrzywna (Trzebielino - Bąkowo)
Jedziemy, a aucie zapada decyzja aby rozpocząć Wieprzę od jej dopływu Pokrzywnej. Docieramy do Trzebielina, auto zostawiamy na stacji paliw, wodujemy się po drugiej stronie ulicy, start przypada na wczesne popołudnie. Woda bardzo czysta, rzeka wąska, kręta, nurt szybki, początkowo łąkowa roślinność niebawem zmienia swój charakter. Dopływamy do Glewnika, robimy przerwę na terenie nowej bezpłatnej przystani kajakowej. Dalej rzekę otula gęsta leśna roślinność zamknięta wraz z rzeką w wąskim malowniczym wąwozie. Z braku miejsca drzewa stoją korzeniami w nurcie, omijamy spore głazy, spływamy szybkimi ciasnymi bystrzami, pokonujemy dużo przegradzających rzekę drzew. W okolicach Bąkowa rozbijamy dziki biwak w lesie, kolacja przy ognisku, kaszanka z rusztu. Zasypiamy w środku jeleniego rykowiska.

Środa (16 września) – Pokrzywna / Wieprza (Bąkowo - Popielewko)
O świcie koniec całonocnych jelenich ryków, w zamian odgłosy ich porannych pojedynków. Podczas śniadania stado saren przeprawia się obok przez rzekę. Startujemy ... płynąc doświadczamy bardzo dużej ilości kolejnych powalonych drzew, kolejne wartkie bystrza, kolejne zdradliwie ukryte pod wodą głazy i podwodne pnie. Niebawem wpływamy na Wieprzę, Ilość powalonych drzew nie maleje, rosną za to ich gabaryty, nurt napiera na nie silniej, podwodnych zdradliwych miejsc jest coraz więcej. Dopływamy do Popielewka, przystań "Mnich" obok druga całkiem nowa, obie bezpłatne. Ciągle mocno napięta uwaga i skupiony na wodzie wzrok powodują że jednak tu kończymy, na kolację kiełbasa z rusztu. Śpię przy ognisku na stole, pod wiatą , w zapasie kilka kubików sosnowych bali. Nocą nikt nie wyłączył ani rzeki ani ryczących jeleni.


Czwartek (17 września) – Wieprza (Popielewko - Kawka)
Na wodę schodzimy ok. 10-11. Od pierwszego dnia płyniemy niezmiennie w cieniu gęsto rosnących drzew, ilość zwałek jest też niezmiennie duża. Nie napędzamy kanadyjki a jedynie nią sterujemy i manewrujemy, tak aby znaleźć się po drugiej stronie kolejnej zwałki. Wymaga to ciągłego skupienia uwagi na tym co na wodzie i przewidywania tego co pod wodą. Część zwałek pokonujemy górą, część dołem, część bokiem. Często napływamy na pień, staję na nim, odciążam, zapieram się a potem przepycham. Podczas pokonywania którejś z kolejnych, niespodziewanie uwalnia się naprężona gałąź, uderza w pierś i wypycha mnie z kanadyjki, oboje lądujemy w wodzie. Odpływa beczka, skrzynia, kanadyjka, moje i Dzidki obuwie, opis szlaku oraz mapki. Większe gabaryty zatrzymują się na kolejnych zwałkach odległych o kilka lub kilkanaście metrów. Wyciągam, odwracam kanadę, wylewam wodę, wrzucam wyłowione bambetle oraz Dzidkę. Płyniemy, dostrzegam róż pierwszego kroksa Dzidki, potem drugiego, po kolei wyławiam je z kolejnych zatorów. Moje obuwie stracone, czeka mnie parę bosych dni. Kolejne bystrza, zakręty i zwałki, czas mija szybko. Dobijamy do przystani "Kawka", ceglany dwór, piec-kominek, stos pociętych pni drzew. Rozpalamy w wymurowanym piecu, rozwieszamy cumy i suszymy to co mokre. Tego wieczora Dzidka myśli o całkowitym zakończeniu pływania. Śpię na stole, pod dachem przy piecu, suszą się kromki przemoczonego chleba. Towarzyszy nam lis lub jenot, dostrzegamy jedynie zarys sylwetki i odblask oczu, w oddali nieprzerwanie ryczą jelenie.

Piątek (18 września) - Wieprza (Kawka – Kępice)
Rano trawa przy rzece kłuje zimnem w gołe stopy. Niebawem wychodzi słońce, w jego promieniach dosuszamy ubrania oraz zalaną elektronikę. W ciepłym słońcu południa Dzidka nabiera jednak chęci na pływanie. Startujemy ok. godz.14, dzisiaj 3 elektrownie, pierwsza "Biesowice", druga "Kępka", trzecia "Kępice". Przed nimi naturalne poszerzenia i spowolnienia nurtu, między nimi nieodłączne na szlaku zwałki. Za elektrownią "Kępka" zwały grubych drzew i bardzo ostre kamienie w nurcie. Udrażniam zwał by spławić kanadyjkę z Dzidką, w efekcie rozcinam stopę, dalej płynę brocząc w kanadyjce krwią. Tego dnia, po 2 przenoskach wokół elektrowni, przepłynięciu jeszcze kilu poważnych zwałek oraz szerokiego jak jezioro rozlewiska, dopływamy do Kępic. Biwakujemy na przystani tuż przed elektrownią, przy drugim moście. Odwiedza nas stado dzików, ryją wokół i zajadają się opadłymi jabłkami.

Sobota (19 września) – "z buta" (Kępice – Jezioro Obłęskie)
Dzidka rano wybiera się do sklepu, oprócz art. spożywczych kupuje mi chińskie kroksy, jestem uratowany. Po jej powrocie zajadam się smakołykami, moja stopa zostaje właściwie opatrzona. Dla ochrony opatrunku zakładam białe skarpety, jestem gotowy do działania. Postanawiamy nie przeprawiać się na rzekę za elektrownią ale dla odmiany przeprawić się na pobliskie jezioro Obłęskie aby pobyczyć się na plaży. Z relacji zagadniętych lokalsów wynika że to niedaleko. Pożyczam solidną taczkę z gumowym kołem, ładuję kanadyjkę a do niej cały bagaż. Napotkana po drodze kobieta opisuje jak dotrzeć do celu. Łatwo nie jest, nawierzchnia z gładkiego betonu zmienia się w betonowe płyty, potem w udeptaną polno-leśną drogę, potem w żużel, potem asfalt ... Jednorazowo pokonuję 20-30m, mam nadzieję że po ok. 500m znajdziemy się w pobliżu celu. Do jeziora docieramy pokonawszy ... ? ... ok. 1,5 km z taczką + kanadyjką + bagażami. Ostatni 500m odcinek to ruchliwa krajowa droga bez jakichkolwiek poboczy, na niej z kanadyjką w poprzek tarasuję pokaźny ruch samochodowy. Kompletnie opadam z sił a trzeba jeszcze wrócić i oddać taczkę. Dzidka podejmuje się zadania, zobowiązuje się nawet zrobić kolejne zakupy. Po jej powrocie dopływamy mocno zmęczeni do plaży ośrodka "Sobótka", rozbijamy namiot, kolacja na plaży w blasku zachodzącego słońca, co było potem nie pamiętam.

Niedziela (20 września) – Wieprza (J. Obłęskie – Korzybie)
Wodujemy się, z jeziora wypływamy Strugą Obłęską, po 1 km jesteśmy na Wieprzy za Kępicami. Tutaj zwałek jest zauważalnie mniej ale te istniejące niejednokrotnie potrafią dać w kość, trzeba uważać, szczególnie na to co pod wodą. ... W pewnym momencie natrafiamy na zwał nie do przepłynięcia z obciążeniem, dobijam do brzegu, Dzidka ma przejść lądem 30m, wpada po pas w bagno. Gdy ja wodą przeprawiam się przez kilka równolegle powalonych pni Ona wędruje bagnem od drzewa do drzewa. .. W innym niby nietrudnym ale zdradliwym miejscu, podczas przeciskania się pod grubymi gęstymi gałęziami, w pewnym momencie znajduję się się w pozycji zawieszony ramionami na pniu, z podudziami w kanadyjce z korpusem w wodzie na zewnątrz kanadyjki. Nieźle podrapałem wtedy ramiona na których wisiałem obejmując pień .. W końcu dopływamy do przystani w Korzybiu. Na pomoście 2 Niemców w jedynkach szykuje się do wypłynięcia jak na rwącą górską rzekę. Na odchodne wołamy im "Gute raise" i zostajemy sami. To pierwsi kajakarze jakich widzimy na rzece, w dodatku na jej znacznie łatwiejszym odcinku. Nieopodal kilka zaparkowanych aut, dojeżdżają kierowcy z kilkunastoosobowej porannej grupy. Mówią że było trudno, że się skąpali ... cieniasy weekendowe :D . Wieczór, porykiwania jeleni, szum i gwizdy pociągu lokalnej linii kolejowej.

Poniedziałek (21 września) – Wieprza (Korzybie – Sławno)
Rano leśne dźwięki zrywki drzew oraz pił łańcuchowych. Bardzo leniwi przygotowujemy do startu. To ostatni dzień pływania, jutro ze Sławna będę musiał dojechać do Trzebielina po auto. Schodzimy na wodę i odpływamy, rzeka podobna jak wczoraj. Dość częste zwałki z wieloma niespodziankami pod wodą. Generalnie zwałkowo jest jak wczoraj, za to więcej otwartej przestrzeni, dolina się znacznie rozszerza, drzewa oddalają od rzeki, płyniemy wzdłuż pastwisk, krowy, bizony itp. Po drodze dwa jazy spiętrzające wodę, na nich zakaz spływania, w miarę łatwe przenoski. Za drugą po opłynięciu Sławna i docieramy do nowej przystani przy moście drogi wylotowej na Słupsk, spory tu ruch pieszy i samochodowy. Stąd rano mam autobus aby wrócić po auto.

Wtorek (22 września) – powrót (Sławno – Słupsk – Trzebielino – Sławno – Siedlce)
O godz.7.oo wsiadam w autobus do Słupska, tam po 30 min czekania w autobus do Trzebielina. W autobusie obciach bo pewna starsza pani głośno modli się za moją pomyślność po tym jak w jej imieniu płacę za bilet. W Trzebielinie "Osiołek" stoi tam gdzie powinien, wracam nim do Sławna. Po załadowaniu sprzętu, Dzidki i siebie, z "Wichitą" na dachu wracamy do domu.

Po każdym spływie doceniam fakt posiadania kilku banalnie prostych domowych udogodnień. Podczas wspólnych pływań jeszcze nie mieliśmy z Dzidką tak dużej ilości wrażeń, przygód i pracy na wodzie. Jesteśmy bardzo zadowoleni, dzięki Pokrzywnej, Wieprzy i Piaśnicy mamy bardzo wiele wspomnień. "Wichita" kolejny raz udowodniła że jest bardzo uniwersalną i dzielną jednostką. Pogoda idealna, piękna gęsta roślinność, liczne leśne i wodne zwierzęta - czego więcej chcieć ?. Z powodu częstych zwałek nie byliśmy zdjęć na wodzie, jedyne fotki to fotki biwakowe ale po wywrotce ugrzęzły na parę dni w mokrej elektronice. Opis słowny musi zastąpić właściwą relację zdjęciową. Tu link do filmu https://www.youtube.com/watch?v=MTa3_Wvklwg - nie mój ale świeży więc oddaje aktualność rzeki. Miejsca biwakowe są tam zorganizowane co kilkanaście km, ze względu na uciążliwość rzeki to bardzo dobre odległości, ich standard jest dość wysoki a pojemność duża. Na odcinku do Korzybia zwałek w tym roku nie dotknęła żadna piła, wszystkie przecięcia były mocno stare, dopiero dalej widzieliśmy ślady bardzo subtelnego ich podstrzygania. Nie planowaliśmy dopłynięcia do Darłowa bo znacznie piękniejsze jest wpłynięcie Piaśnicą na plażę w Dębkach. Jeżeli ktoś z Was lubi takie doświadczenia to gorąco polecam.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 paź 2020, o 11:07 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 mar 2019, o 08:33
Posty: 183
Lokalizacja: Police
Woo! Aktywnie widzę gratulacje.Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 paź 2020, o 12:46 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
Włodek
Ogromna szkoda że elektronikę szlag trafił bo bardzo chętnie bym zdjęcia pooglądał
Wyprawę żeś zorganizował aż miło :brawo: :brawo: :brawo:
Dzidka pretensji nie ma za taki ekstremalny wypoczynek ? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Sądząc z opisu szlak jest świetny tylko wymagający ale chyba warto było się tam wybrać.
No i te miejsca obozowe przygotowane dla turystów - fajna sprawa.
jak coś to ja się w przyszłym roku ( oczywiście życie to zweryfikuje ) mam zamiar wybrać na kółko jezior Raduńskich i spływ Radunią do Gdańska
Zapraszam jak by co
i

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 paź 2020, o 19:53 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 6 mar 2019, o 14:08
Posty: 105
eltech napisał(a):
... Dzidka pretensji nie ma za taki ekstremalny wypoczynek ?
Sądząc z opisu szlak jest świetny tylko wymagający ale chyba warto było się tam wybrać.
No i te miejsca obozowe przygotowane dla turystów - fajna sprawa ...

W zasadzie to był jej pomysł, z informacji o rzekach wpadających do morza zapamiętała Wieprzę bo urodziła się nad Wieprzem.
Na rzece spodziewałem się czegoś w takim stylu jednak intensywność i skala zwałek na odcinku do Kępic była zaskoczeniem.
Albo zostawiają ten odcinek specjalnie nieprzetarty albo z powodu pandemii i małej ilości chętnych nie opłacało się go w tym roku cywilizować.
Dla krótkich jedynek to nie problem, ja z kanadyjką miałem trochę więcej pracy ale lubię takie wyzwania.
Miałbym mniej stresu gdybym płynął solo ale satysfakcja jest o tyle większa że wspólna, przy okazji Dzidka nabiera zwałkowych doświadczeń.
Było to nasze najciekawsze wspólne pływanie więc wspomnień z powodu emocji też najwięcej.
Rzekę bardzo wszystkim polecam szczególnie w połączeniu z Pokrzywną
Standard i skala bezpłatnych biwaków jest bardzo miłym zaskoczeniem.
Nieliczne fotki tutaj: http://forumwodne.pl/14-21-09-2020-pomo ... 11505.html


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 paź 2020, o 18:20 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
Wieprzę kojarzę z opowiadaniem Sharana oraz Sylwka
Teżmieli tam ostro w kość :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL