Od czego by tu ...
Dużo się działo więc i myśli nieco latają po łbie
Ale tak w sumie to może zacznę że wylądowałem na majówkę w górach
A jakoś tak wyszło.
Miał być spływany Poprad w okolicach Łopaty Polskiej.
Wyszło nieco inaczej.
Okazało się że spotykamy sie nad Dunajcem w Szczawnicy i tam jest pierwszy dzień spływu oraz szkolenie dla kajakarzy górskich.
Niestety pracunia nie pozwoliła i mogłem sie pojawić dopiero następnego dnia, a w zasadzie to tego co odbył się spływ tylko że wieczorem.
Większość ekipy dojechała w środę i w czwartek od rana zeszli na wodę bawiąc się na Dunajcu.
Ja dojechałem pewnie gdzieś przed 19 na miejsce. Chodzę , szukam a tam żywego ducha, ani znajomego samochodu nie ma.
Ale to tu bo widzę że znajome kajaki leżą pod płotem. Od gospodarzy dowiedziałem się że jednak jestem w dobrym miejscu tylko ekipa wyrabia nadgodziny na wodzie.
Potem przepyszna kolacja ze specjalnością rodziny u której kwaterowaliśmy czyli pierogami z bryndzą albo jakimś innym owczym serem - ni cholery nazwy nie pamiętam ale było pysznie i dużo
Następnego dnia z rana okazało się że ekipa dzieli się na dwie części - jedna idzie na Dunajec a druga ma jechać na Białkę Tatrzańską.
Przygotowania, pakowanie szpeju rozstawianie samochodów i takie tam inne czynności zajęły niemalże pół dnia więc startowaliśmy zapewne koło południa.
No i się działo.
Pierwszy raz w życiu na białej wodzie - normalnie chcieli mnie utopić czy jak
Na Białkę zeszliśmy w 8 osób.
Zwarłem zwieracze, przeżegnałem się i do przodu.
Udało mi się zakończyć spływ tylko z jedną kabiną choć okazji do kabinowania miałem w sumie pięć ale się udało wybronić.
Sukces - przynajmniej jak dla mnie.
Dwa dni później zostałem nieco ostudzony w swojej euforii bo gadaliśmy z kajakarzem górskim ( czytaj prawie zawodowcem ) i okazało się że w zasadzie to mieliśmy tylko mały spacerek.
Jak spływaliśmy to ponoć Białką płynęło 7 kubików wody natomiast następnego dnia jak Oni płynęli a popadał deszcz i z gór zeszła woda to przepływ na Białce miał 60 kubików. Mieli 9 razy więcej wody niż my a i kabin było u nich 7
Jak miałbym wtedy zejść na wodę to czuję że zbroja byłaby nieźle obsrana
Na noc po spływie dojechaliśmy na nową miejscówkę czyli ośrodek wczasowy Andrzejówka na tzw. Łopacie Polskiej.
Kolejne dwa dni to spływy Popradem ale w porównaniu do Białki to było tam dosłownie kilka czy kilkanaście fajniejszych miejsc gdzie bystrza tworzyły fale nawet na metr, a poza tym nuda
Na ostatni dzień cofnęliśmy się jeszcze raz na Dunajec i zrobiliśmy sobie spływ Przełomem Dunajca tuż pod Trzema Koronami.
Widoki.............
Co Wam będę dużo gadał.
Trza samemu obejrzeć.
No a potem to już nudy - w samochód i do domu. W trasie zboczyłem sobie w Białobrzegach i dojechałem nad samą Pilicę gdzie spędziłem nockę i we wtorek prosto z trasy zameldowałem się z kajakami na dachu w robocie.
Taki to był weekend.
Tu macie linka do zdjęć
https://photos.app.goo.gl/U72fcmXWVsXiz9UX6A i jeszcze zapomniałem dodać że moja stajnia powiększyła się o kolejnego konika
To ten przepięknie biało-niebiesko-czarno umaszczony ogierek ze stajni Wave Sport czyli Ethos 10
Fajna sztuka co nie