wodniacy.net

usiądź przy naszym ognisku
Teraz jest 28 kwi 2024, o 10:59

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 6 mar 2016, o 08:43 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 21:00
Posty: 125
Lokalizacja: Starachowice
W piątek wieczorem rzuciłem hasło popływania. I już w sobotni poranek podążałem na północ, na spotkanie z Jarkiem (SIKOR). W samym Radomiu dołącza do nas Robert (LOPSON) i tak obrzeżami miasta lądujemy w Borkach Lisowskich, nad brzegiem Radomki. Zostawiamy jedno auto. Chwila drogi i jesteśmy w Piotrowicach. Szkoda, że dopiero tutaj kapnąłem się, że moja kapitańska czapka, nie weźmie dzisiaj udziału w tej zabawie. Mały most, pod nim rzeczka. Pacynka. Nigdy tu nie byłem. Chłopaki się powoli zbierają, a ja już się bujam na wodzie.

Obrazek

Dla mnie, to nowa rzeka, ciekawość mnie zżera. Zaczynamy.

Obrazek

Wąsko i kręto. Całe szczęście, że nie płytko. Czasem wiosło przychaczy o dno, ale na ogół, jest wystarczająco wody, aby swobodnie wiosłować. Pierwsze przeszkody.

Obrazek

Jest dosyć ładnie. Obawiałem się jakiegoś kanału, lecz początek bardzo obiecujący.

Obrazek

Płynie się spokojnie. Cieszę się, bo po ostatnich wyczynach na Warkoczu i Świślinie, to jakaś odmiana. Powoli zabudowania znikają. Pacynka przepływa przez jakiś lasek. Robi się naprawdę pięknie.

Obrazek

Jestem mile zaskoczony. Zawsze niby oczekuje się takich widoków, lecz nie zawsze się je dostaje. Tym razem jednak są.

Obrazek

Pierwszy kilometr i już jesteśmy zmuszeni do wysiadki na brzeg. No cóż, czasem i tak bywa.

Obrazek

Przepływamy pod mostem kolejowym...

Obrazek

...i rzeka nieco się prostuje. Czyżby to były tylko dobre złego początki?

Obrazek

Suniemy tym kanałem. Na szczęście, nie trwa to długo. Robi się nieco szerzej i trochę jakby bardziej zielono dookoła.

Obrazek

I to nie trwa długo. Rzeka się trochę rozlewa...

Obrazek

...a w korycie zaczynają pojawiać się kolejne przeszkody.

Obrazek Fot. Jarek (SIKOR)

Niezbyt wymagające, lecz urozmaicają całe przedsięwzięcie. Ni stąd ni zowąd, znowu wpływamy w jakiś las.

Obrazek

Piękny las.

Obrazek

Płynę z tyłu, staram się uchwycić jak najwięcej z tego bajkowego krajobrazu.

Obrazek

Dopływamy do mostu w Siczkach.

Obrazek

Tuż za nim, do naszej Pacynki powinna uchodzić Gzówka. Powinna, lecz czy na pewno uchodzi? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Są tylko jakieś bagna. My jednak ruszamy dalej Pacynką.

Obrazek

Kilka machnięć wiosłem i Pacynka się bardzo zwęża.

Obrazek

Z każdym kolejnym metrem robi się coraz płycej i węziej,

Obrazek

aż w końcu stop. Dalej nie popłyniemy. No ładnie.

Obrazek

Jesienią przerabiałem to na Kamiennej. Teraz na Pacynce. Tu chociaż słychać drogę i widać w oddali jakieś zabudowania. No i nie jestem sam. Jest zatem nieco lepiej. Jednak do entuzjazmu daleko.

Obrazek

Są teorie, że wiosło jednoczęściowe jest lepsze od składanego. Ciekawe, czy w takim położeniu także? Rozkładam swoje i jak narciarz, przedzieram się przez te trzciny i bagna. Podczas II wojny światowej ktoś powiedział o Korwetach, że te okręty popłyną i po mokrej trawie. Teraz ja mogę śmiało powiedzieć, że Katana też popłynie i po mokrej trawie. Szybko wysuwam się na czoło peletonu i toruję drogę pozostałym. Męczarnia, ale doświadczenia z Wiązownicy procentują. Kilkadziesiąt metrów bagna i jakiś strumyczek. I tak do znudzenia.

Obrazek

Cholera wie, ile tak błądziliśmy w tych moczarach? Wreszcie udaje nam się wydostać. Jest na tyle głęboko i szeroko, że wiosło znowu służy mi do wiosłowania. Dobijam do skrawka ziemi, gdzie mogę wysiąść z kajaka bez obawy, że zostanę pochłonięty przez te bagna. Zanim dopłyną koledzy zdejmuję część garderoby. Ugrzałem się co nie miara. Ubrałem się jak kalendarz mówił, na zimowo. Tymczasem aura już typowo wiosenna. Gdy jesteśmy w komplecie ruszamy. I znowu niemiła niespodzianka. To jeszcze nie koniec kłopotów z wydostaniem się z tego mokradła.

Obrazek

Jest jeszcze gorzej. Właściwie, to nawet nie wiemy, czy jeszcze trafimy na jakąś rzekę? Przesłanek ku temu raczej nie mamy.

Obrazek

Lopson sprawdza nasze położenie na GPS'ie. Niby gdzieś tu powinna być ta Pacynka. Niby wiemy gdzie. Już nie płyniemy "na nosa", tylko tak jak mówi to jego ustrojstwo. I o dziwo trafiamy na rzekę. Nareszcie!!! Już chyba wszyscy mieli dosyć tego przedzierania się przez te trzciny i bagna.

Obrazek

Próbujemy trochę przyspieszyć, gdyż straciliśmy sporo czasu na tę zabawę. Próbujemy, to chyba najlepsze słowo. Bo Pacynka różami nie jest usłana. Raczej drzewami.

Obrazek

Pełno zwałek w wodzie. Niektóre udaje pokonać się na zasadzie labiryntu. Tędy czy owędy, ale się udaje.

Obrazek

Inne wymagają trochę więcej wysiłku. Trzeba mozolnie wdrapywać się na powalone do wody pnie. Znajdujemy się w końcu w lesie.

Obrazek

Jeszcze kilka kilometrów wcześniej myślałem, że to będzie taki relaks na wodzie. Już wiem, że tak nie będzie. Kajak tylko trzeszczy. Cały czas napływam na jakieś zatopione konary. Jedne górą, inne dołem.

Obrazek Fot. Jarek (SIKOR)

Pacynka kreci się po tym lesie, jakby nie chciała z niego wypływać. Jest ciężko, ale i bardzo pięknie.

Obrazek

Takich widoków się oczekuje przed każdym spływem.

Obrazek

Czasem gałęzie przesłaniają całą rzekę. Trudno się przedrzeć.

Obrazek

Jedno takie miejsce zapamiętam na długo. Chciałem być sprytniejszy od pozostałych i trochę się oszukałem. Zapędziłem się w taki labirynt gałęzi i konarów, że zblokowałem kajak. Ani w przód, ani w tył. Kilka przekleństw, kilka głębszych oddechów i powoli, bardzo powoli przesuwam się naprzód.

Obrazek

Czas ucieka, a my powoli wypływamy z tej krainy.

Obrazek

Zaczyna się robić jaśniej. Las zostaje z tyłu. Teraz Pacynka meandruje wśród łąk.

Obrazek

Zabawnie to wygląda, gdy widzimy się za kolejnymi zakrętami, płynąc w przeciwnych kierunkach, przedzieleni pasem trawy. Za jednym z zakrętów krótka przerwa. Patrzę na zegarek. 13:26. O w mordę! A my jeszcze nawet nie osiągnęliśmy półmetka. Szybko wskakujemy do łódek i pędzimy przed siebie. Już nie ma lasów. Są łąki i niezliczone ilości zakrętów. Płynie się szybko. Rzeka pomaga. Nurt jest dosyć żwawy, przeszkód jako takich nie ma.

Obrazek

Jakieś pojedyncze drzewa, które po tym co było wcześniej, nie robią większego wrażenia. Radzimy sobie z nimi bez problemów. I tak do samego Radomia.

Obrazek

No prawie. Bo miasto zaczyna się od mostu na ul. Karola Potkańskiego. Tyle że przed samym mostem szum wody. Jakieś pozostałości starego młyna. Podpływam spokojnie. Za spokojnie. Kajak zawiesza się na jakiejś zatopionej kłodzie. Woda obraca mnie w poprzek. Przelewa się przez fartuch. Walczę. Udaje mi się jakoś opanować sytuację. Ale co dalej? Zsuwam się tyłem. Nie mam innego wyjścia. Zawadzam rufą o jakąś pal. Znowu mnie obraca. Dziób się blokuje. Tragedia. Prze na mnie woda z tego całego wodospadu.

Obrazek

Właściwie nie wiem, jak to się udało spłynąć? Byłem już pogodzony, że dla mnie to już koniec na dzisiaj. Tylko wywrotka była w mojej głowie. Tylko dzięki kajakowi to wszystko się udało. Ja już nie walczyłem. Tak czy owak, nadal byłem suchy. A więc płynę dalej. I tu zaczyna się koszmar. Kanał jakiego się obawiałem. Oj, ciężko to idzie. Prosty jak drut, bez żadnej historii.

Obrazek

Jakieś pojedyncze mostki, jakieś niewielkie bystrza i nic poza tym. Odcinek do zapomnienia.

Obrazek

Na domiar złego, do Pacynki uchodzi to, co oczyszczalnia ścieków uznaje za wodę zdatną do wpuszczenia do rzeki. Zapach nieprzyjemny. jakaś gęsta ciecz. Wiosłujemy jak najszybciej, żeby się z tego uwolnić. Wpływamy na rzekę Mleczną. Początkowo nie różni się wiele, od końcówki Pacynki. Kanał, tyle że zielone brzegi i trochę szersze koryto.

Obrazek

Dopiero od miejscowości Owadów, robi się nieco bardziej naturalnie.

Obrazek

Ale ile śmieci płynie w tej rzece, to ciężko opisać. Obnosimy jakąś zastawkę.

Obrazek

Mleczna robi się nieco ładniejsza, choć do Pacynki jej daleko.

Obrazek

To już końcówka. Po chwili uchodzi do Radomki. Tu jeszcze kilkaset metrów i kończymy przed mostem kolejowym w Borkach Lisowskich. Było ciężko.

Obrazek Fot. Jarek (SIKOR)

Pacynka to dzika rzeka. Sporo zwałek. Płynie przez piękne lasy. Nie często pewnie tam jest też tyle wody, aby można spokojnie płynąć. My mieliśmy. I całe szczęście. Mleczna mnie nie powaliła i nie wiem, czy byłbym zainteresowany tym, by ją jeszcze kiedykolwiek oglądać? Marzec w ogóle nie zanosi się na wodniacki miesiąc. Sporo pracy przede mną, święta w między czasie. Ciężko będzie się wyrwać. A może...?

PS. Nie mam już powoli sił do wrzucania jednej relacji, na dwa bliźniacze fora. Nie chcę wybierać, jestem ponad tymi podziałami, ale może dla dobra ogółu, da się coś z tym zrobić? Może pora na jakieś kompromisy i połączenie sił pod jednym szyldem?

_________________
-navigare necesse est, vivere non est necesse-


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 mar 2016, o 14:19 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 16:23
Posty: 1035
Chyba spływy Pacynką będą cyklicznym wydarzeniem :lol: Wczorajszy był dla mnie już :mrgreen: drugim. Uświadomiłem sobie, że mam pod nosem bardzo ciekawą rzeczkę :lol:
Dziękuję kolegom od kajakowania :lol: za dobrą zabawę i towarzystwo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moje zdjęcia

Będzie jeszcze filmik, ale trochę później.

_________________
Krótko i na temat
Grupa Kajakowa "MENAŻA 07"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 mar 2016, o 14:43 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Pointer napisał:
"Marzec w ogóle nie zanosi się na wodniacki miesiąc. Sporo pracy przede mną, święta w między czasie. Ciężko będzie się wyrwać. A może...?"

Nie wygłupiaj się, proszę!
Objąłeś funkcję eksploratora i sprawozdawcy, uzależniłeś nas od swojego pływania!
Nie możesz teraz tak zwyczajnie tego przerywać! To byłoby bardzo nie fair.

Z drugiej strony - im więcej do czytania, tym mniej pływania :lup:
Ale powiadają, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło".


Pointer napisał:

"PS. Nie mam już powoli sił do wrzucania jednej relacji, na dwa bliźniacze fora. Nie chcę wybierać, jestem ponad tymi podziałami, ale może dla dobra ogółu, da się coś z tym zrobić? Może pora na jakieś kompromisy i połączenie sił pod jednym szyldem?"

Chyba nie pierwszy raz pojawia się ten temat. Na pewno nie po jednej głowie chodzi, tylko odzewu jakoś brak. Nikt nie chce się wychylać.

Myślę, że ta kwestia, nawet jeśli trudna nawet do obgadania, to jest na tyle ważna, że warto wydobyć ją na światło dzienne. W związku z tym, idąc za głosem wołającego na puszczy, zakładam
viewtopic.php?f=30&t=551&p=11418#p11418


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 mar 2016, o 15:14 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 21:00
Posty: 125
Lokalizacja: Starachowice
Oktol napisał(a):

Nie wygłupiaj się, proszę!
Objąłeś funkcję eksploratora i sprawozdawcy, uzależniłeś nas od swojego pływania!
Nie możesz teraz tak zwyczajnie tego przerywać! To byłoby bardzo nie fair.



Nie przesadzaj. Zostaje Sikor, Prus, Menaża i s-ka. Większość tych rzeczek spłynęliśmy razem. Z różnych stron padały propozycje i różne osoby podejmowały rękawicę. Marzec szybko zleci (mam nadzieję)...

_________________
-navigare necesse est, vivere non est necesse-


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 8 mar 2016, o 09:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 16:23
Posty: 1035

_________________
Krótko i na temat
Grupa Kajakowa "MENAŻA 07"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 8 mar 2016, o 10:09 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 12:06
Posty: 250
2:11... Replay! Replay! No, no, no nie dali z tego replaya…


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 9 mar 2016, o 08:56 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 maja 2015, o 13:29
Posty: 38
Lokalizacja: Radom
Nie było replay bo sobie nie poradził ;)
Spływik super. Podziękowania dla Sikora i Pointera. :oki:


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 9 mar 2016, o 22:30 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
No - ja dopiero teraz mogłem się zapoznać w spokoju z opisem.
Marek - jak zwykle relacja i zdjęcia są super.
Normalnie wielki szacun za te pływanie szuwarowo - bagienne
Ja pewnie wysiadł bym z kajaka i go po tym bagnie zaczął ciągnąć :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Świetna relacja
wielkie :brawo: :brawo: :brawo: za wytrwałość.
I pomyśleć że takie rzeczki mam pod nosem tuż zaraz obok mnie - tylko sprzętu brak.

Jak byście się chcieli na moim terenie pobujać w takiej leśnej rzeczce i to zwałkowej to zapraszam do mnie na poligon :hejka: :hejka: :hejka:
Szkoda że nie mam czym spłynąć bo sam bym się pobujał z Wami

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL