To ja zacznę tak:
1. Dobre słowo dla Czołga.
2. Dziękuje za towarzystwo i dobrą zabawę. Orzechowi, CzołgU, Sławkowi, Bogdanowi i Tomkowi
3. Może już dosyć tego dobrego, przejdę do konkretów:
Na zaproszenie Orzecha, Czołg i ja przyjechaliśmy nad Bzurę na trzydniowy spływ. Ruszyliśmy w piątek na trasę o długości ok. 85,6 km od Soboty do Kamionu.
Bzura w kwietniu jest jeszcze pełna wody, ale zaraz za Sobotą rzeka znikła pod zielonym kożuchem. Utworzyły go zbutwiałe pnie drzew oraz naniesione przez nurt patyki, muł i śmieci. Wszystko to pokrywa dywan z trawy i roślinności wodnej. Jakoś się prześlizgujemy
Następnie napotkamy zastawkę i zwałkę, które musimy obnieść.
Inne zwałki już opływamy.
Nieco dalej próg, również do przenoski.
Mijamy Łowicz i znajdujemy miejsce na biwak i ognisko
W sobotę rano dołączają do nas koledzy ze Skierniewic. Sławek..., Bogdan i Tomek.
A co ja będę pisał, popatrzcie.
Za Rawką jest bystrze, przy tym stanie wody do przepłynięcia, ale kajakami górskimi. Zbyt wiele ostrych kamburów. Czołg to młody i odważny człowiek, chciał to spłynąć. Nadal jest młody
W Sochaczewie trzeba uważać na bystrza z dużymi głazami ukrytymi w nurcie. Było kilka niegroźnych trafień
W nagrodę znajdujemy wygodną miejscówkę na nocleg. Musicie wiedzieć, że Bogdan to dobry kucharz.
Czego nie wypłoszyliśmy to sfotografowaliśmy.
Most w Kamionie. Koniec spływu.
Zachęcam do spłynięcia Bzury. A ja tu jeszcze kiedyś wrócę.
A tu reszta zdjęćP.S.
Należą się podziękowania dla brata Orzecha za podwózkę do Wyszogrodu. Dziękuję
A będzie jeszcze filmik, ale za jakiś czas.