wodniacy.net

usiądź przy naszym ognisku
Teraz jest 28 kwi 2024, o 19:01

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
PostNapisane: 17 maja 2016, o 23:03 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
:brawo: :brawo: :brawo: jeszcze raz z przyjemnością sobie przeczytałem i obejrzałem
Wielkie dzięki :oki:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 cze 2016, o 22:27 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Rzuciło mnie na ponad tydzień nad morze, bez zasięgu netu.
Postaram się dzisiaj podciągnąć i zakończyć wreszcie temat.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 cze 2016, o 22:35 
Offline
moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 18:44
Posty: 2514
Lokalizacja: Pyrlandia
Nad które morze ?

_________________
"Co to jest droga to najlepiej dowiedzieć się nogami. A już obowiązkowo bosymi"
Bartoszko - Siekierezada


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 cze 2016, o 23:28 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Słowińskie.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 cze 2016, o 23:41 
Offline
moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 18:44
Posty: 2514
Lokalizacja: Pyrlandia
Okolice Rowy - Łeba. Pięknie tam jak cholera! Wystarczy popatrzeć tutaj

_________________
"Co to jest droga to najlepiej dowiedzieć się nogami. A już obowiązkowo bosymi"
Bartoszko - Siekierezada


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 4 cze 2016, o 12:16 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Akurat byłem pośrodku - Czołpino, Smołdziński Las. Pięknie, pięknie - bociany łażące o 20-30 m od chaty. Łania pod oknem itp, itd, ale zasięgu brak, jeden sklepik - zadupie, że pożal się boże!
Do tego odpasione na maksa końskie muchy, a i szerszenie też niczego sobie. Przeżyć tam rok to prawdziwa ekstrema. Przynajmniej dla mnie ;) .

C.d. relacji - nie tak łatwo ją zakończyć. Wspomnienia odżywają, trudno o syntezę.

http://tufotki.pl/YsLA2


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 4 cze 2016, o 17:06 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Tratwa na wodzie, człowiek na tratwie, chwilami wiosło w ręku. Czas płynący leniwie jak woda wokół. Wzrok błądzący po brzegach i powierzchni. Uciekające z pola widzenia drzewa, domy, pola - wszystko.

Warkot. Ciągle jakieś warkoty. Z mostu, częściej drogi towarzyszącej rzece. Samolot nad głową, jacht albo motorówka z przeciwka. Lub doganiająca zza pleców.
Prywatne lądowisko za Obornikami wnerwiało godzinami. Ile było startów i podejść do lądowania? Obiektywnie - pewnie niewiele. Ale obecne godzinami – powoli się oddalałem. A niedaleko rzeki leżało. Wolne dni, piękna pogoda – każdy chce korzystać...

Wyciszony umysł, wyczulony słuch. Enduro i quady na leśnych drogach, ruch na rzece, ruch na drogach i mostach. Do tego różne maszyny w ogrodach. Tu kosiarka, tam pilarka albo glebogryzarka. Tego było stanowczo za wiele. Największy dysonans – spalinowy hałas.
Cichy galar wycieczkowy we Wronkach. Za to rockowy koncert na brzegu. Od sceny szybko zabrał nurt. Dźwięki ścigały kilometrami poza miastem kalając wieczorną ciszę.

Spotkania sympatyczne. Ludzie uśmiechnięci i życzliwi. Często zaciekawieni. Mieliśmy dla siebie nie więcej jak minutę. Jedno jedyne spięcie przez te dni.

Lewitacja. Okazało się, że znosić pozycję leżącą przez tyle czasu to też wysiłek. Noc na leżąco – normalne, ale kilkanaście godzin dnia też? Kilka dni pod rząd? Nie było to bezproblemowe. Nie mam doświadczeń pobytu w szpitalu.

Płynąca woda, odpływające widoki, przepływające swobodnie i leniwie myśli. Wszystko w harmonii z czasem. Nicnierobienie. Rozluźniona uwaga. Nieczęste interwencje wiosłem. Łagodna pogoda. Samotność. Dziwne bytowanie. Nie ruszam się, a podróżuję. Tkwię w jednym miejscu, a świat ucieka za plecy. Teraźniejszość odpływa w dal i przeszłość. Co nowe zaraz staje się przeszłym. I nie ma temu końca.


Chciałem urozmaicić spływ odwiedzinami przystani. Tych z załogą – mijałem je dawniej nieraz. Najczęściej brakło okazji, albo pretekstu, do zatrzymania się. Plan słabo się realizował.
Pierwsza była Akwenmarina w Czerwonaku – zaliczyłem z obowiązku – byłem tam niedawno, nic się nie zmieniło.
Oborniki - ”U Kowali” - wieczór, chłodek - nikogo na brzegu, a mnie czas popędza. Brak pomostu ułatwił decyzję – odpuściłem z lekkim żalem. Ale polecam – znajdziecie tam co potrzeba, do tego fajny klimat.
Stobnica ( wieś znana ze stacji hodowli wilka, możliwość zwiedzania) – skromna prywatna przystań, przycumowałem między jachtami, postawiłem nogę na brzegu. Tu wygód nie ma. Zadaszenia, prąd, kran z wodą – jeśli nocleg, to raczej pod namiotem. Chyba, że we wsi. Pusto, pogadać nie było z kim. Tlące się ognisko dawało nadzieję, że szefostwo jest gdzieś w pobliżu. Spacer do sklepu po wodę, rozmowa z sympatyczną starowinką uwijającą się w sąsiadującym ogrodzie i tyle mnie tam było. Kawałek dalej minęliśmy się na wodzie. Właściciele wracali z wodnej eskapady. Poznamy się przy innej okazji.
Podobnie było w Chorzępowie. Jowialny szef powitał mnie na rzece piłując pod prąd klimatyczną chatynką z podczepioną hondą. Uśmiałem się na ten widok. Chorzępowo zmierzało ku mnie wodą. Na brzegu nie doczekałem się jego powrotu. Za to pogadałem chwilę z przedstawicielem firmy czarterowej. Akurat wynajmujący zdawali „Old Smuglera” po łykendzie. To jeden z warciańskich krążowników, mijany po drodze.
No i port końcowy – Międzychód. Poprzednim razem też go minąłem nawet nie oglądając. Bo leży w odnodze Warty – miejscu starego portu przeładunkowego. „Stary Port” – jego nosi też nazwę. Tu kultura – na pierwszy rzut oka widać różnicę w inwestycjach prywatnych i publicznych. Kosztować musiało niemało, ale jest elegancja. Pływające pomosty, ozdobna kostka brukowa, prysznice, slip. Gospodarz-bosman czuwa. Tablica z regulaminem, miejsca pod namioty niewiele ale i ruch mały. Pod dachem noclegów brak. Sympatyczne miasteczko na wyciagnięcie ręki.
Sporo wysiłku kosztowało przepłynięcie odcinka stojącej wody do pomostów. Miałem wrażenie, że ciągnę za sobą kotwicę. Jednak tratwą da się wyłącznie z nurtem. Chyba, że podłączyć mechaniczny napęd. Tylko po co wtedy tratwa? Do silnika zawsze lepsza łódź.

Ten kawałek Warty jest częścią Pętli Wielkopolskiej. Pomału się ona cywilizuje. Powstało kilka publicznych przystani typu wiata, śmietnik, toj-toj, tablica z regulaminem, czasem slip. Bodaj cztery takie mijałem. Dwie (na tym odcinku - Czerwonak i Międzychód) dla bardziej wymagających wodniaków. Słabo się to ma do środków wydawanych na promocję szlaku. Może i dobrze.

Kilka słów o krajobrazach. Przeplatały się co nieco. Najprzyjemniej płynęło mi się wśród lasów. Ale pola i domy widoczne z rzeki nie stanowią rzadkości. Najbardziej urokliwy odcinek to okolice Zielonejgóry. To za sprawą wystrzyżonej na brzegach trawy. Chadzają sobie tam stada krówek i brzegi rzeki kilometrami, pomiędzy wodą i lasem, albo zabudowaniami, pokryte są króciutką, soczystozieloną trawą. Na dodatek w tej miejscowości stoi pałac, (dawniej) Raczyńskich otoczony parkiem (możliwe noclegi). Szkoda tylko, że przesłonięty kilkoma dorodnymi świerkami nie pozwalającymi przeglądać mu się w wodzie. Na pewno nie taki był zamysł architekta. Po normalnych brzegowych chaszczach ma się wrażenie, że to jakaś bajkowa kraina.
Bliżej Międzychodu dominują olbrzymie łąki. Ciągną się kilometrami. Całościowo biorąc widoki są urozmaicone. Może nie rzucają na kolana malowniczością, ale i nie męczą monotonią. Mostów jest niewiele. Uzupełniają je promy.

Na brzegach trafiają się interesujące obiekty jak ten żuraw z Czerwonaka. W Obornikach ceglana ruina nad samą wodą, za nimi szereg jachtów na zapleczu stoczni w Słonawach. Niedaleko dom o sylwetce poskładanej z trójkątów. Straszy tam od wielu lat. W Sierakowie ruina kościoła ewangelickiego i różne takie inne. Popłyniecie – zobaczycie.
Za Poznaniem, na lewym głównie brzegu ciągnie się poligon wojskowy. Od 216 kilometra zajmuje oba brzegi rzeki. Kilka dni przed spływem, z powodu ćwiczeń, zamknięto na trzy dni żeglugę na rzece. Dowiedziałem się o tym zupełnie przypadkowo. Takie informacje zamieszczane są na stronie poznańskiego RGZW.

Cóż jeszcze? Nic dodać, chyba że są jakieś pytania.
Tratwowanie to tak inne pływanie, że trudno porównać z jakimkolwiek innym.
Było to dla mnie szczególne doświadczenie.
Bardzo pozytywne. Trudno jednak powiedzieć jak by się miało do pływania w towarzystwie.
Nastrój w jakim się odbywało zawdzięczałem wyciszeniu. Naprawdę odpłynąłem :) !

P.S. Koszty po mojej myśli (nie liczę żywności). Wydatki to butelka wody w kupiona w Stobnicy i powrót autobusem do Poznania - razem 22,20 zł. Oczywiście doliczyć by należało z 6 godzin zbierania butelek, montażu i demontażu Pecika.
P.P.S. Pod wpływem Lecha zabrałem worek ziemniaków, cebulę i takie inne. Pies to trącał! Wolałem płynąć niż gotować i ostatecznie wszystko wlokłem z powrotem do chaty! Ostatni raz, cholera!!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 5 cze 2016, o 15:50 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
Oktol napisał(a):
Pod wpływem Lecha zabrałem worek ziemniaków, cebulę i takie inne. Pies to trącał! Wolałem płynąć niż gotować i ostatecznie wszystko wlokłem z powrotem do chaty! Ostatni raz, cholera!!


A może kociołka nie zabrałeś :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
A nie wpadłeś na to aby sobie małe palenisko zrobić na tratwie i gotować podczas płynięcia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 cze 2016, o 10:09 
Offline

Dołączył(a): 16 kwi 2016, o 21:49
Posty: 48
Lokalizacja: Świnoujście
Ładnie oddałeś klimat przemierzania czasu i przestrzeni. To jest mi bliskie, ale i wciąż odległe. Do tratwy jeszcze nie dojrzałem, choć widzę pewne podobieństwo do mojego pływania. Lubię te spotkania i rozmowy z autochtonami, ich zdziwienie i te czasem infantylne pytania. Kobiety najczęściej pytają: Nie boi się pan? Wtedy odpowiadam: Boję się, jak cholera. Ale co zrobić? Mus jest.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 cze 2016, o 23:00 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
Synkopa napisał(a):
Boję się, jak cholera. Ale co zrobić? Mus jest.


:lup: :lup: :lup: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
dobre - muszę to zapamiętać i rozpropagować

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 cze 2016, o 20:39 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
Kociołków nie praktykuję, więc nie zabieram. Bagażu było dosyć, ledwo się zabrałem z Międzychodu.
Pływający kucharz? Raczej to nie dla mnie. Na większej tratwie nie byłoby żadnego problemu, na mniejszej też na siłę by uszło za cenę dymu w oczach, ale idei nie chwytam. Pływając sycę się inną strawą.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ostatnie fotki http://tufotki.pl/LEvc1


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 31 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL