Witam wszystkich.
Rzadko piszę, ale postanowiłem wrzucić kilka fotek i napisać parę zdań z kilkudniowej wyprawy dmuchańcem po Warmii rzekami Marózką i Łyną.
Trasa spływu:
1 dzień Waplewo - Łańsk:
https://connect.garmin.com/modern/activity/1161185827 2 dzień Olsztyn Elektr."Łyna" - Dobre Miasto:
https://connect.garmin.com/modern/activity/11611858333 dzień Dobre Miasto - Lidzbark Warmiński:
https://connect.garmin.com/modern/activity/11611858384 dzień Lidzbark Warmiński - Bartoszyce:
https://connect.garmin.com/modern/activity/1161185843Pierwszego dnia dojechałem pociągiem do miejscowości Waplewo, skąd jest około 500 m do Jeziora Myślica, tam można rozpocząć spływ Marózką.
Start z Jeziora Myślica.
Mostek nad kanałem łączącym Jezioro Myślica z Marózką.
Na kanale łączącym Jezioro Myślica z Marózką. Dosyć wąsko, ale nurt wartki, więc da się płynąć bez problemu.
To już Marózka, most kolejowy nad rzeką i kolejne ujęcia leśnego odcinka pierwszej części rzeki.
Pierwsza część Marózki wpływa do Jeziora Maróz, na końcu którego znajduje się Gospodarstwo Rybacke w Swaderkach i trzeba przenieść kajak.
Przewodniki podają, że należy to zrobić do mostu w Swaderkach czyli około 1000 m.
Ja jednak maksymalnie skróciłem przenoskę i zwodowałem się zaraz za płotem Gospodarstwa Rybackiego, a mimo to przenoska wyniosła ~550 m.
Łatwo nie było, a to jeszcze nie była ostatnia przenoska tego dnia ...
Zaraz za Swaderkami jest kolejne małe Jezioro Pawlik, na którym udało mi się uchwycić Łabędzia na gnieździe.
Za Jeziorem Pawlik rozpoczyna się drugi leśny odcinek Marózki.
Rzeka kończy się w Jeziorze Świętym na końcu którego jest kolejne Gospodarstwo Rybne tym razem w miejscowości Kurki.
Aby kontynuować spływ (już Łyną) trzeba przenieść kajak do mostu w Kurkach 1100 m. Łatwo nie jest, bo na początku droga prowadzi lekko pod górkę.
W mojej opinii Marózka jest bardzo ładna ale raczej trudna. Cały czas trzeba uważać na zwalone drzewa i kamienie w nurcie.
Jest bardzo płytko, więc trzeba uważać na wiosło i płynąć z wyczuciem. Osobiście nie jestem fanem zwałek, zwłaszcza płynąc dmuchańcem.
Na szczęście przeszkód przez które musiałem przenosić kajak było w sumie pięć, więc chyba w normie.
Po dotarciu do mostu w Kurkach.
Łyna przed Jeziorem Łańskim. Od razu mi się spodobała. Normalna głębokość, średni nurt i całkiem szeroko.
Na Jeziorze Łańskim miałem niestety dość silny północny wiatr, więc płynęło się ciężko.
Meta pierwszego dnia - ośrodek w Łańsku.
Od Łańska Łyna płynie przez rezerwat "Las Warmiński" i jest to typowo zwałkowy odcinek rzeki, nie nadający się według mnie na kajak dmuchany.
Dlatego drugiego dnia rano "przewiozłem się" do Olsztyna (ciut za) na start przy elektrowni "Łyna".
Łyna za Olsztynem.
Elektrownia "Brąswałd" i wygodna przenoska.
W ostatnich latach na szlaku Łyny zostało zbudowanych kilka przystani kajakowych.
To jedna z nich w Brąswałdzie.
Łyna przed Dobrym Miastem.
Kolejna przystań kajakowa w Cerkiewniku.
Meta drugiego dnia spływu Dobre Miasto.
Podczas trzeciego dnia spływu szykowałem się znów na noszenie kajaka, bo Łyna na tym odcinku znów przepływa przez gęste lasy.
Wszystkie przewodniki straszą wieloma przeszkodami w nurcie.
Na szczęście zwalonych drzew było sporo, ale Łyna na tym odcinku jest już w miarę szeroka i ani razu nie musiałem nosić sprzętu.
Trzy lub cztery razy prześlizgiwałem się po pniach leżących w wodzie.
Od Dobrego Miasta do Smolajn nurt Łyny jest wartki, na odcinku leśnym zwalnia, a za lasem od miejscowości Wróblik znów przyspiesza.
Przystań kajakowa w Smolajnach.
Łyna przed odcinkiem leśnym
i już w lesie
Przystań kajakowa w Łaniewie, mimo że już maj to pomosty leżą jeszcze na trawie zamiast w wodzie.
Łyna przed Lidzbarkiem Warmińskim.
Dopływam do Lidzbarka Warmińskiego.
Przystań kajakowa w Lidzbarku.
Na tyle wcześnie dopłynąłem, że udało mi się jeszcze pozwiedzać Lidzbark Warmiński.
Nawet zdążyłem do Zamku Biskupów Warmińskich.
Ciekawe miejsce. Tu łączą się dwie rzeki Łyna i Symsarna.
Na obydwu wybudowano elektrownie, po jednej i drugiej stronie wału między rzekami.
Ostatni dzień spływu Łyną w kierunku Bartoszyc.
Po drodze najpierw dwie elektrownie i zmaganie się z rozlewiskami przed nimi, a potem według przewodników dość przyjemny odcinek rzeki.
Elektrownia Wojdyty i średnio uciążliwa, krótka przenoska. Wyjść można na drewniany pomost, ale wejście do wody jest strome i kamieniste.
Kolejna elektrownia na trasie Kotowo i krótka przenoska.
Tu też wychodzi się wygodnie na pomost, ale wejście do wody po stromej, kamienistej skarpie.
Dodatkowo na tej skarpie zadomowiły się pszczoło-podobne owady, które mieszkają w ziemi na tej skarpie i są ich miliony.
Nie wyobrażam sobie chodzenia tam na bosaka.
Za elektrownią Kotowo Łyna wyraźnie przyspiesza. Prędkość nurtu wzrasta do 4-6 km/h.
Myślałem, że taki "bonus" potrwa ze 2-3 km i rzeka zwolni, ale aż do samych Bartoszyc Łyna mocno rwie do przodu.
Na całym tym odcinku płynąłem Seawavem z prędkością 8-10 km/h (szybciej niż na Wiśle).
W wodzie co jakiś czas pojawiają się kamieniste bystrza, zdarzają się też zwalone drzewa gdyż płynie się również przez las.
Po pewnym czasie brzeg podnosi się i miejscami ma 20-30 metrów wysokości - jest pięknie.
Według mnie był to najatrakcyjniejszy odcinek Łyny.
Dopływam do Bartoszyc.
Przystań kajakowa w Bartoszycach.
Kilka ciekawych miejsc w Bartoszycach.
W Bartoszycach znajdują się jedne z najstarszych na ziemiach polskich kamienne rzeźby tzw. "pruskie baby".
Ich wiek szacuje się na ponad 1000 lat. Na zdjęciu od lewej Bartel, kamienna misa i Gustebalda.
Na zdjęciu jestem z Bartlem.
Podsumowując.
Obydwie rzeki bardzo ciekawe i urozmaicone.
Marózka trudna, cały czas trzeba uważać na drzewa w nurcie i kamienie na dnie.
Łyna (poza odcinkami bajorowymi) bardzo ciekawa, są odcinki leśne, wśród trzcin, pól, urwiste brzegi, miejscami rwący nurt i bystrza.
Poza tym miasta na trasie z masą ciekawych zabytków.
Polecam Wam Warmię - naprawdę piękne miejsca!
Pozdrawiam,
Adam