We środę 25 maja wyruszyłem na samotny spływ Brdą . Od Mylof-Zapora do Rudzkiego Mostu .
Postanowiłem użyć jedynkę "ciasteczko"
Start spod Zapory Mylof , 129 km do ujścia koniec Rudzki Most -- Stary Tartak , jakieś 80 km do ujścia
Kilometraż brany z opisów dostępnych w necie ,oraz z papierowej mapy będącej w posiadaniu. Do końca się z nim nie zgadzam, ale takie moje prawo.
Logistycznie skorzystałem z pomocy "młodych Wilków Krzyżackich" w składzie Andas i Mój Kuba .
Wyruszyłem około 14.30 na wodę.. Brda jest rzeką ,no właśnie ... jaka ona jest? . Mówi się,że Brda i Wda to dwie siostry ,przecinające Bory Tucholskie . Jak spojrzeć na mapę ,to płyną niemal równolegle. Obie stanowią dorzecze Wisły . I na tym zdecydowanie kończą się wszelkie podobieństwa.
Brda nie jest autostradą dla turystów tak jak Wda, jest sporo zwalonych drzew, jest jakby więcej zakrętów to w prawo to w lewo. Rzeka jest z pewnością szersza niż jej siostra borowiacka.
Spokojnie płynąc stwierdziłem,że 2 lata mojej nieobecności na Brdzie spowodowały sporo zmian w otoczeniu .
Przed Rytlem w Konigorcie powstała wiatka na brzegu i widać próbę jakiegoś komercyjnego podejścia do biznesu kampingowego.
(Darek z Basią wiedzą o jakim miejscu mówię )
Tj . Pole biwakowe w Rytlu przy moście ktoś w końcu zagospodarował.
Po minięciu pola biwakowego nadleśnictwa ---tuż za Rytlem --- jakieś 1,5-2 km jest świetna miejscówka na dziki biwak
I generalnie do samego końca ,czyli do Rudzkiego Mostu jest z tym straszna lipa.... tzn : na jeden -dwa namioty coś tam da się wybrać ,czasami z koniecznością wyciągnięcia się bardzo wysoko na brzeg -do lasu wręcz.
Pod względem biwakowania Brda na środkowym odcinku gościnna nie jest, o nie , a dodatkowo tenże znajduje się na terenie Parku..Narodowego, więc Gajowy Marucha na zawołanie..
Po drodze utopiłem telefon , czyli fajnie , tzn ... wyłowiłem go..ale trup .
Dopłynąłem do Brdy, miejscowości takiej
Legalne biwakowisko "Zielony Wiatr"" czy coś tam... z powodu totalnego wkurwa z racji telefonu,oraz tego że na brzegu leżała kanada ,postanowiłem --zostaję na noc .
Wybór nie był tragiczny, jak rozpaliłem ognisko,to pojawili się użytkownicy canoe.
Małżeństwo internacjonalne ... On z Nowej Zelandii ,a Ona z Niemiec ... na co dzień mieszkający w Berlinie . Pogadaliśmy przy ogieńku. (tak..wiem,że kaleczyłem strasznie angielski ..ale pal sześć, jakoś się dogadaliśmy )
W dalszą podróż ruszyłem o 5.30 ...jakoś tak od 4 -ej spać nie mogłem.
Do Woziwody było spoko pod względem jakichkolwiek sensacji na rzece
Sama Woziwoda nic się nie zmieniła , czyli totalny komercjonalizm. Do Gołąbka jakoś zeszło ... a tam na wodę akurat schodziło 3 "Panów" 2 Treki i 1 Carolina 13,5 . Zapowiadało się ciekawie i tak też trochę było. Płynąłem spokojnie za wspomnianymi ...
Za Gołąbkiem zaczyna się ciekawie ,czyli czasami należy oprócz pracy wiosłem pomyśleć.
Po jakichś 3-4 km Panowie od Treków stwierdzają,że mają je źle wytrymowane i przybijają do brzegu celem poprawienia trymu. Faktycznie dało się zauważyć ,że mieli przeładowane tyły ,co powodowało przy ostrych manewrach kręcenie bączków .
Wyprzedziłem Ich i ujrzałem następną zmianę w Wymysłowie .. z zaniedbanego biwakowiska powstało komercyjne pole namiotowe. (2 lata ......
)
No i tak dopłynąłem do Rudzkiego Mostu, gdzie przybiłem do brzegu należącego do Starego Tartaku . (od lat tam właśnie przybijam,bo jakoś polubiłem Pana Andrzeja ,który tym przybytkiem zawiaduje.
Spostrzeżenia :
Jeszcze 2 lata temu co 5 km były tablice kilometrowe szlaku --- obecnie ich nie ma .
Jeszcze 2 lata temu były znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwami ..są obecnie ale z reguły przewrócone lub zarośnięte.
Rzeka się zmienia .
I co najważniejsze? Warto pływać Brdą ...oj warto. To akurat się nie zmienia . Z pewnością tam wrócę w tym roku .
Zrozumcie brak zdjęć, nie miałem nastroju do focenia ...
Pozdrawiam i zapraszam na Brdę