Mimo że robocie zapierdziel a i w weekendy fuchę trzaskam udało się Średniemu czyli mojemu Starszemu synowi wyciągnąć mnie na wodę.
W sumie to wyszedł czysty spontan bo decyzja że bujniemy się w niedzielę na wodę wyszła w sobotę wieczorem - późnym wieczorem rzekłbym nawet po robocie.
Średni rozbierał Maćkowi domek na działce a ja ładowałem do samochodu to co się nadaje do spalenia w piecu
( sąsiadka nie pozwala niczym innym palić jak tylko drzewem i węglem bo mówi że jej śmierdzi
) a resztę do kontenera
Moje dwa modele wypaliły mi w lecie cały zapas drewna na zimę do warsztatu jak zaczęli sobie robić imprezki z ogniskiem i grillem.
Teraz Średni odrobił zaległości i oddał opał ( co prawda sam sobie musiałem zawieźć ). Młodego muszę teraz zapędzić do rżnięcia i układania
Tym razem lepiej będę opału pilnował.
Ale zdryfowałem a nie o tym miało być
No więc jakoś się tak ze Średnim ( czyli Pawłem ) zgadałem że dobrze byłoby bujnąć się choć na parę godzin na wodę. Oczywiście bez Młodego bo Młody w weekendy tyra ciężko zarabiając na swój kajak
W sobotę wieczorem ze Średnim próbowaliśmy wciągnąć w nasz pomysł kilka osób ale jakoś nie wyszło - albo zajęci albo chorzy albo nie odbierali telefonów
No to stwierdziliśmy że lecimy na Narew czyli do Modlina.
Po drodze wstąpiliśmy na chwilkę do portu Czerniakowskiego bo chciałem tam coś Średniemu pokazać
Przy wjeździe na parking patrzę a tu wyjeżdżający samochód na mnie trąbi - patrzę a za kierownicą siedzi Adam.
No to my na parking a Adam za nami i po powitaniach i poznaniu nowego kolegi - Janka z Krakowa który to własnie testował z Adamem swój nowy dmuchany nabytek na Wiśle
stanęliśmy wszyscy na parkingu na pięć minut pogadać i dobrą godzinę później po pożegnaniach się rozjechaliśmy.
Adam - dzięki za namiary do Janka
No to w samochód i do Modlina
Zajechaliśmy do Piotrka do stanicy czyli tam gdzie zawsze się woduję ( tam gdzie Manaty obozowały na spływie Wisłą ) ale stanica zamknięta na 4 spusty.
Wiem że po drugiej stronie jest port z przystanią - więc w samochód i z powrotem przez most na drugą stronę Narwi.
Zaparkowaliśmy i Paweł zaczął rozpinać kajaki a ja polazłem zapłacić za parking.
Ile może kosztować parę godzin ?
U Piotrka płacę 10 zł za dobę
A tu aż się w drzwiach cofnąłem i skląłem gościa od takich na K.. i na H..
Powiedział mi 40 zł za parę godzin postoju - Popierdaczyło mu już banię gościowi
Nasłałem mu tych "miękkich" i krzyknąłem do Pawła żeby z powrotem kajaki pakował na dach
tego miejsca nie polecam i każdemu odradzam
https://www.google.pl/maps/@52.4348838,20.6929022,418m/data=!3m1!1e3Znów przeskoczyliśmy na drugą stronę Narwi i zaparkowałem pod mostem
Złazimy nad brzeg zobaczyć coi jak i okazuje się że miejsce wybraliśmy bardzo dobre.
Zejście do wody dogodne i pomimo że Narew ma bardzo wysoki poziom wody a woda ciągnie na prawdę nieźle - zupełnie jak na Wiśle to będziemy startować z zalanej łąki gdzie jest stojąca woda
No to w kajaki i na wodę
Pogoda piękna - leciutki wiaterek i słoneczko świeci.
Jest jeszcze troszkę chłodno ale generalnie wiosna już porządnie się zakotwiczyła.
W zasadzie płyniemy tylko w koszulkach i cieniutkich polarach a i tak jest nam ciepło.
Na początek kierujemy się na Wisłę.
Dla mnie to podwójny test bo testuję moją nową kamizelkę nabytą na targach Wiatr i Woda.
No i testuję kajak po przeróbkach siedziska.
Kamizelka jest wygodna, nie krępuje ruchów i co najważniejsze ma sporo kieszonek ( dokładnie 3 szt ) - na reszcie mam gdzie aparat trzymać tak żeby mi ciągle obiektyw nie zamakał
Przeróbka siedziska wyszła całkiem - całkiem.
Siedzi się dość wygodnie
Obniżenie siedziska dało jednak efekt większej stabilności kajaka.
Jeszcze muszę tylko podciąć nieco siedzisko bo uwiera momentami w kość ogonową
tak więc spokojnie - lajtowo płyniemy sobie z prądem w kierunku Wisły.
Przy tym prądzie szybciutko mijamy ruiny spichlerza i wpływamy na Wisłę
Mijamy most z trasą na Gdańsk i dopływamy do wyspy na której zawsze w tym rejonie obozuję.
Z ogromnej pięknej plaży pozostał jedynie mały kawałek widoczny bo reszta jest zalana wodą.
Chwilkę pokazuję Pawłowi naszą wyspę i powolutku bez pospiechu pstrągujemy z powrotem w kierunku Modlina
Prąd jest na prawdę bystry - w końcu Wisła ma teraz wysoki stan wody a tu jeszcze dochodzi do tego Narew
Powoli dopływamy z powrotem do ruin.
Okazuje się że Paweł jeszcze tu nie był więc łapiemy mały kawałek dogodnego zejścia na ląd i wyciągamy kajaki na brzeg.
Idziemy na zwiedzanie ruin. Kto wie ile jeszcze będą stały - ponoć jakiś deweloper te tereny wykupił.
Dla Pawła to wielka frajda bo jeszcze tu nie był.
Tu macie kilka fotek ze zwiedzania
potem znów na wodę i pstrągujemy w górę Narwi
Spokojnie płynąc dopłynęliśmy prawie do ujścia Wkry a więc raptem parę kilometrów ale nie o kilometry tu chodzi lecz o samą frajdę bycia na wodzie.
troszkę zgłodnieliśmy a że jesteśmy gamonie i nie zabraliśmy żadnego prowiantu - jak nigdy - to zdecydowaliśmy że wracamy i jedziemy wrzucić coś na ząb w pobliskim MACu.
Pokrzepieni małym co nieco pojechaliśmy jeszcze do mnie do roboty gdzie Średni mi nieco pomógł i na wieczór dotarliśmy do domciu.
I tak to nam pięknie minęła niedziela
Pogoda przynajmniej wykorzystana jak należy
Jeśli Gogle nic znów z linkami nie popieprzy to może ten będzie działał więc jeśli kto chce to zapraszam do oglądania
https://photos.google.com/share/AF1QipMpvMnQ7acMDrxlchr2AyKcb3nMjw5fkq0dPgMXoLJnEec-XoR1bVMBUT4x8wagTQ?key=VVVKekhQSnlUTWYySklValdNeHJmZFY1YkpBZlJR