Dziś jako że byliśmy na świątecznym obiadku u mojej siostry - jak co roku w święta zresztą
to postanowiłem się wyrwać i zrzucić kilka kalorii i połazić nad Wisłą.No i po obiadku z Młodym wyrwaliśmy się i połaziliśmy nieco wzdłuż brzegów naszej Królowej od Miedzeszyna do Falenicy.Trasa nie była długa bo w dwie strony zrobiliśmy niepełne 8 km ale chociaż na chwilę wyrwałem sie od stołu i popatrzyłem na moje a raczej nasze przyszłe miejsce spływu
Niestety ostatnio mało czasu mieliśmy na wodowanie kanu w związku z tym chociaż troszkę spacerek mi morale podniósł.
A oto parę fotek z naszego małego spacerku.
Zapraszam do oglądania
https://plus.google.com/photos/111922860703706741731/albums/6004797127816811441
Nasza Królowa potrafi być i piękna i brzydka, wspaniała i groźna
Potrafi dopieścić ładną pogodą i przyjemnym wiaterkiem w plecy pokazując wspaniałe widoki, a potrafi też pogrozić paluchem albo pięścią waląc w nas huraganem, olbrzymią falą, mieliznami i ukrytymi przeszkodami pod wodą na których można sobie pływadło nieźle załatwić.
I dla tego że jest jeszcze taka dzika - nawet w środku Warszawy.
Lewy brzeg - śródmiejski cały wylany jest betonem i jest tam kupa knajp co roku rozstawianych.
Prawy - Praski brzeg jest zarośnięty chaszczami z pięknymi wielkimi dzikimi plażami, miejscami na ogniska i wbudowanymi grillami w których chętni mogą sobie coś sami zrobić, a nie gonić zaraz do knajpy.
Choć kilka knajpek też sie na brzegu znajdzie ale jednak jest taki wspaniały w swej dzikości.
Jak sobie przypomnę te plaże, słoneczko, skarpy, widoczki.. Ahh 
A to tylko spacerek 
Pamiętam jak tak sobie szliśmy to gadaliśmy o naszym spływie do Stegny. Wtedy to były poważne myśli i odliczanie miesięcy a teraz już tylko wspomnienia. Trzeba to powtórzyć. I spacerek i spływ 
