Niektórzy z nas twierdzą, że wodniakiem może być tylko ten, który pływa kajakiem. Ja, nie pływam, na razie, kajakiem. Ale zmierzam ku temu i ręczę, że nie poprzestanę na biernym pływaniu, bez umiejętności wykonania tkzw. eskimoski. Stawiam sobie tak wysoko poprzeczkę, ponieważ uważam że kajakarz każdy, winien mieć opanowaną taką sztukę, jak umiejętność pływania wpław. Ponieważ może zdarzyć się, że fortuna obejdzie się z nami okrutnie i sami nie uratujemy się. Zakładam przykład, przypadek mojego starszego, podczas treningu w ,,Skra - Budowlani" przed wieloma laty, na marcowej Wiśle. Uratował Go, trener. I nie ma ,,pomiłuj"!!!
A tymczasem po Zalewie Sulejowskim, będę śmigał na Beziku i przyglądał się kolegom ,,wodniakom".