wodniacy.net

usiądź przy naszym ognisku
Teraz jest 28 mar 2024, o 13:51

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 30 mar 2015, o 02:07 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
no to oczekuję popełnienia pierwszej relacji z Pilicy już tu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

jeszcze raz wielkie brawa dla całej załogi QM QM TEAM biorącej udział w maratonie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 15:04 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 20:47
Posty: 658
Taaa... Od czego tu zacząć? Od tego, że jeszcze nie widziałem na Pilicy w jednym miejscu i czasie tylu fantastycznie po...nych* Ludzików? A, może od swoich obaw, czy ja to w ogóle przepłynę...? Albo nie, zacznę od złapania gumy w naszej przyczepie kajakowej w drodze na maraton. Było tak: gdy ustalił się już ostatecznie skład QmQmów na Cross Maraton 2015 w czwartek późnym wieczorem załadowaliśmy kajaki na naszą, klubową przyczepę i przy pomocy Słoneczka "Vitka" (moja taczka zdrzemnęła się w WKW) pojechaliśmy do domeczku mego, któren to po drodze na maraton jest. Skład QmQmów był taki: Agusia, Lucy, Słoneczko, Maciuś, Ropuch.
Z domeczku wyjechaliśmy w piątek bladym świtem ok 8.27 (nareszcie jechałem prawdziwym samochodem...) ze Słoneczkiem. Maciuś miał dojechać do Tomaszowa wieczorem (pracunia) zabierając Agusię oraz Kasię i Sławka z KIM-u. Lucy także z powodu pracuni miała dojechać samodzielnie. W zakamarkach mózgu mego wykluł się niesłychanie sprytny plan, by pospać półtorej godziny dłużej przed wyścigiem, niż inni jego uczestnicy nocujący w Tomaszowie. Dlatego załatwiliśmy sobie ze Słoneczkiem i Lucy pokoik w Przedborzu (miejsce startu). Jak się później okazało nie byłem jedynym niesłychanie sprytnym, który wpadł na ten niesłychanie sprytny pomysł. Wraz z innymi uczestnikami spotkaliśmy się przy recepcji... Agusia i Macius zdecydowali się, że spią tak, jak organizator zaproponował czyli w Tomaszowie. Ale po kolei. Wyjechaliśmy w pięknych okolicznościach. Za kierownicą Vitka oraz na niebiesiech Słoneczko. Tak się szcześliwie składa, że nasze Słoneczko, to "samochodziara" pęłną gębą. Ma uprawnienia nawet na TIR-y! Jest jedyną kobietą przy której w samochodzie czuję się bezpiecznie. Tyle, że ma jedną wadę. Szybko jeździ. Nie powiem z jaką prędkością jechaliśmy ciągnąc przyczepę z kajakami, bo przecież nie będę kablował na własnego QmQma ale efekt tej szaleńczej jazdy był taki, że dopiero wyprzedzany przez nas pojazd dał znać światłami, że coś nie halo. Za nami dymił dym... Stanęliśmy. Chyba dłuższy czas jechaliśmy (przyczepa dwuosiowa) na flaku i opona zaczęła się smażyć. Dupa blada, wokół szczere pole, a zapasu nie mamy. Do tego jeszcze opona nietypowa bo dętkowa "12"-ka. Z prędkością piechura doczołgaliśmy się do jakichś zabudowań, gdzie na szczęście był wulkanizator i na szczęście znalazł nietypową oponę i dętkę. Co za ulga. Bez przygód dojeżdżamy do Tomaszowa i znajdujemy Ośrodek "Przystań", gdzie ma swoja siedzibę klub "Amber" - współorganizator maratonu. Powitalne buzi, buzi z Małgosią 530 - Panią Dyrektor imprezy szybka weryfikacja, dostajemy numerki na kajaki do przyklejenia. Poznaję wreszcie w realu Andrzeja - Prezesa Klubu "Amber". Rany boskie! Ale ten facet ma łeb, żeby ogarnąć logistycznie tylu ludzi i tak "rozdmuchaną' imprezę. Małgosia również zapracowana więc nie pieprzę banialuków i wycofuję się do kącika, co by nie przeszkadzać. Powoli ośrodek zapełnia się samochodami z kajakami na dachach. Przyjeżdżają kolejne ekipy z całej Polski. Z Cross Maratonu 2015 robią się nieoficjalne mistrzostwa Polski w kajakarstwie długodystansowym. Jest Bazyl, Turabat z Martusią, Olekzezar, Tygrys, Sławek, niejaki Piotrek z miasta Białogard z Jolcią, w symbiozie z Kaziem, Pączuś, Theboski. Wszystkich nie wymienię oczywizda, boć to przecież kupa luda ale witamy się ze wszystkimi serdecznie, jak to w naszej wielkiej rodzinie przystało. Dojechała wreszcie reszta naszych QmQmów i razem z Lucy dwoma samochodami (miało być inaczej...) wyjeżdżamy późnym wieczorem do Przedborza. Wieziemy także kajaki Dlapiego i Jacka (odważne chłopaki...). To, że tam w ogóle dojechaliśmy było cudem, a autorem cudu - Słoneczko. Prąd się w jej telefonie skończył i zostaliśmy bez GPS-a. Jak ona wiedziała gdzie jechać po tych lokalnych dróżkach, gdzie diabeł dobranoc mówi, to tylko ona wie. Ok północy leżymy w łóżeczkach, a Dziewczynom na kawały się zebrało. Na moje nieszczęście śmieszne są i ryję ze śmiechu, jak jaki gupi. Wreszcie w połowie kolejnego dowcipu zasypiam. Dwie łyknięte melatoninki zadziałały. Co się później działo nie wiem... To znaczy wiem: obudziłem się o 4.15 i wartko, a dziarsko oddałem się przygotowaniom. Sniadanko, myju myju, żarełko na płynięcie, dobór ciuchów itp. Zawsze uważałem, że diabeł w szczegółach siedzi. Lubię mieć wszystko obcykane. Założenia naszej QmQmowej "kupki" były takie: Aga ma wygrać w swojej kategorii i "przy okazji" dołożyć co najmniej parunastu facetom. Lucy płynie turystycznie i kończy w Sulejowie. Słoneczko dopływa do Tomaszowa i tu kończy. Maciuś i ja mamy po prostu ukończyć maraton w zapodanych limitach czasowych. Nieśmiało marzę o pierwszej dwudziestce. O czym Maciuś marzył, nie wiem. Ale niestety Maciuś musiał zakończyć w Tomaszowie. Brał udział w akcji pomocy Tomkowi, który glebnął się na Zalewie (oddał własne ciuchy na przebranie), a kontuzja nadgarstka przyłożyła się do tego, że musiał skończyć w Tomaszowie. Szkoda, bo wiem, że te 116 km jest jak najbardziej w możliwościach Maciusia. Przecież dwa tygodnie temu cmyknęliśmy razem Pętlę Warszawską, którą w długolskiej skali trudności stawiam wyżej nawet niż Cross Maraton. Dobra, wracamy na start. Tłum ludzi i kajaków, kolorowo jak cholera. Przyjechał nawet burmistrz Przedborza. Wszyscy zajęci
przygotowaniami. Troszkę nerwówy i pośpiechu. Tylko długolskie wygi jakieś takie spokojne, ruchy opanowane, luzik. Mnie oczywizda tuż przed startem jakaś potężna siła zaciąga w krzaki. Dobrze, że są... Ale lepiej teraz niż w trakcie wyścigu. Ilość zawodników wymusza na organizatorach podzielenie startujących na dwie grupy. Ja łapię się do pierwszej. Spuszczam się na wodę o dziwo bez spóźnienia. Mam nawet czas na krótkie rozpływanie w górę. Żdziebko przesadziłem z tym rozpływaniem, bo gdy zawróciłem w kierunku linii startu właśnie wyścig ruszył. No, fajnie. Na same dzień dobry 200 m w plecy. Ale cóż to jest na przeciwko tych 116 km... Przede mną woda skotłowana, jak po przejściu tajfunu. Ślizgam się na fali wzbudzonej przez poprzedzające mnie kajaki. W takich warunach woda nieczytelna jest, a po drodze kilka przytopionych kołków. Płynę na czuja, jakoś udaje się nie zaliczyć żadnego z nich. Wyprzedza mnie Dlapi, który również spóźnił się na starcie. Tyle, że on jakoś tak szybciej dogania czołówkę... Po kilku kilometrach stawka rozciąga się, jest spokojniej. Wrzuciłem tempomat i robię swoje, po swojemu, swoim tempem. Najgorsze co jest, to ściganie się tuż po starcie. Moja taktyka jest taka: płynę póki co z założeniem zmieszczenia się w limicie, a jak się już
zmieszczę powalczę o wynik. Podgrupka, w której przez jakiś czas płynę ciągle się zmienia. Przede mną płyną "jakieś punkciki", które staram się cmyknąć nie nakładem sił lecz cwaniactwem, czyli czytaniem wody i wyborem lepszego toru płynięcia. Powoli z ostatnich miejsc przesuwam się do środka stawki. Który jestem, nie wiem i nie bardzo mnie to w tej chwili interesuje. Na ściganie się ze ścigantami z przodka nie mam oczywizda żadnych szans ale ta pierwsza dwudziestka troszku mi po mózgu lata. Do Sulejowa dopływam z czasem (chyba...)
4.24 Agusia na tym odcinku była o 4 min lepsza. Nie zatrzymuję się, bo nie mam potrzeby. Wszystko mam pod ręką. Se płynę. Przed Zalewem doganiam Tadzia z KIM-u i Artura (Drwala). Na Zalewie liczyłem na falę, bo moja łódka na falę stworzona jest, ale dupa, niebiosa nie chcą pomagać. Woda troszkę tylko zmarszczona, chociaż Kolegom płynacym na maratonkach mogła sprawić ździebko kłopotu. Na Zalewie Kowboj, którego na rzece wyprzedziłem włączył jakieś dopalacze i minął mnie w tempie, którego mogłem tylko pozazdrościć. Do zapory przypływam tuż za Arturem i Tomkiem. Tadzio chwilę po mnie. Tu dowiaduję się o glebie Tomka. Dla mnie Pączuś, Adaś (Theboski), Maciuś, którzy pomagali Tomkowi (ok 15 min siedział w wodzie) to bohaterzy. Przenoska, to coś czego najbardziej nie lubię. Mój Soluś wazy 22 kg, a wózka nie mam, oddałem Słonku. Chciał nie chciał biorę się z tematem za bary (raczej "na") i idę. I w tym momencie powinienem zostać zdyskwalifikowany, bo po drodze spotkałem Martusię - żonę Turabata, która przed chwilą odprowadziła męża swego do wody. Sam fakt spotkania Martusi w trakcie przenoski nie jest jeszcze powodem do dyskwalifikacji ale to, co później nastapiło chyba już jest. Martusia widząc mnie umęczonego z kajakiem na plerach zawróciła i idąc obok mnie wkładała mi do buzi... Na sajmpierw wcisnęła mi kiełbaskę, następnie pomidorka koktajlowego, potem kiełbaskę, potem pomidorka... i tak do wody prawie. Cóż za wspaniałe interwały...! Nakarmiła mnie i nie straciłem na ten proceder ani sekundy! Jakby co, poddaję się dobrowolnie surowej karze ale Martusi wdzięczny jestem co niemiara. Niestety "Pan Bóg" pokarał mnie natychmiast za moją pazerność na jadło i wynik. Znów potężna siła zaciągnęła mnie w krzaki... Tadzio z KIM-u i Bracia Drwale i Aniołek odpłynęli przede mną. Wreszcie i ja się spuściłem i gonię. Brzuszek pełen, to i ruchy jakby pełniejsze. Zaczynam przeciągać łychę jakbym dopiero zaczął maraton. Powoli ale dochodzę Chłopaków. Na drugim punkcie w Tomaszowie mijam posilającego się Aniołka, przelatuję bystrze pod mostem kolejowym i widzę kajak Tomka na brzegu. Znaczy była gleba. Gonię Artura. Dzisiaj mam szansę go dogonić, bo nie płynie Raiderem tylko Emotionem 505, a to wolniejsza od Solusia łódka. Ale co tam, zawszeć to mogę się poprężyć... Od Tomaszowa płynę już przed Tadziem. Przede mną na prostych odcinkach rzeki majaczą w oddali dwa punkciki. Gdy je doganiam okazuje się,że to Artur i Mirek. Mirek ma kłopoty techniczne ze swoją maratonką. Naciągi steru poluzowały się i łódka myszkuje zmuszając co chwila do kontrowania. W tzw normalnych warunkach za Mirkiem, tak jak i za Arturem tylko dym bym wąchał, a tak kolejny powód do prężenia... Chwilę płyniemy razem no i sobie płynę dalej. W Inowłodziu niespodzianka: na brzegu stoją Mateuszek z Anetką (Ci, co zaręczyli się na maratonie na Jazioraku). Co za radość! Ich obecność dodaje mi skrzydeł. Zaczynam jeszcze podkręcać tempo Przede mną kolejny "punkcik". Znika mi on chwilami, bo zaczyna robić się ciemnawo. W pewnym momencie "punkcik" zwalnia. Dochodzę go. To jakiś młody Kolega, którego nie miałem okazji poznać w realu. Myślę sobie: "Ha!, prąd Koledze wyłączyli, mój ci on". Mając go przed sobą ok 50 m poczułem się już tak pewnie, że sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Żabci, by zameldować, że płynę i wsjo łokiej. I ta pewność siebie mnie zgubiła. Kolega przede mną zapodał sobie jakieś "paliwko", odżył i jak dał z wieśka, to już go do mety nie dogoniłem. A, na mecie cóż za miłe zaskoczenie! Jestem jedenasty z czasem 12.10 (chyba...) I zaraz myśl: "Cholera! Mogłem być dziesiąty! Ale co tam. I tak jestem szcześliwy. Na brzegu już jest Mateuszek, już łapki pomocne wyciąga, już kajak spod dupy zabiera. Jest już ciemno. Płonie ognisko, ciepłe żarełko podają.
Przebieram się i siadam przy ogniu. Taaa... "Długolstwo" to ciężki kawałek chleba... Dopływają kolejni zawodnicy, a ja czekam na Agusię. Dopłynęła (chyba...) godzinę po mnie. Dumny jestem z Niej ale nie bardzo wiem, jak się zachować. Gratulować...? No, jasne! Ale to zaczyna robić się nudne... Sukcesy Agusi zaczynają mi powszednieć. Chyba będzie trzeba Agusię na Jukon wyekspediować. Niech tam zobaczą, jak polska dziewczyna pływa. No i tyle mojej opowiastki Ludziki Kochane, bo co się działo na wieczornym spotkaniu, to szczerze się przyznam, że nie pamiętam, bo siadłem sobie w kąciku wśród "moich" QmQmów, siorbnąłem browarka i ździebko przysypiałem ze zmęczenia... Dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemnosć "obcować" na wodzie i poza nią. To było wielkie święto kajakarstwa długodystansowego. Szczególnie dziękuję Koleżankom i Kolegom zaangażowanym w organizację maratonu. Może nie wszystko było dopięte "na ostatni guzik" ale dla mnie, to są szczegóły do dopracowania na przyszłość. Dziękuję Wam bardzo, że chciało się Wam chcieć i dzięki temu przeżyłem (myśłę, że nie tylko ja) fantastyczną przygodę. Gratuluję zwycięzcom i tym, którzy przełamali swoje słabości i porobili swoje "życiówki". A, tak na prawdę w kontekście przesłania, jakie towarzyszyło tej imprezie zwycięzcami są wszyscy, którzy w niej wystartowali. Dzięki Ludziki i do zobaczenia za rok!
Qm! Qm! :)

(* - wypełnić wg preferencji)

_________________
Kleszcze na Madagaskar!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 15:19 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 12:23
Posty: 373
Lokalizacja: Piastanów
SUPER :brawo: :brawo: :brawo:
Mam tylko uwagę, dziel tekst na akapity, bo ciężko się czyta.
Ale sukces wspaniały. Że Agusia będzie nie do pokonania to było wiadomo.
Ropuszku przesiadaj się na to czerwone, kanciaste cudo, a nie będziesz liczył na pierwszą dwudziestkę, tylko na pudło.
A my będziemy się przed maratonem zastanawiać czy Ropuch dowali tym razem Piotrkowi, bo że Kazikowi to pewne :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
Jo sem batyak, jo sem strašny netoperek.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 17:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 19:15
Posty: 60
Ja też się ciesze ze swojego startu :), i że plan wypełniłam w 100% :). Niestety same kłody pod nogi. Po pierwsze brak snu, bo nie ukrywam, że po przespanej nocy u kochanych Ropuszków to dopiero w sobotę na Zalewie Sulejowskim przespałam się 30 min, bo fala jak dla mnie spokojna była i usypiała mnie. Po drugie bardzo smutną informację dostałam przed startem i psychicznie się rozwaliłam. Po trzecie stres związany z nocną jazdą do Przedborza też miał swój wpływ ;). Czy dojedziemy do startu czy jednak będziemy kombinować po 22 gdzieś jakiś nocleg...eh co zrobię, że się przejmuję.... A co do radzenia sobie bez GPS'a, to przypomnij sobie Ropuch, co zrobiłam o 21:40 - starając się uruchomić zapasowy telefon, który zabrałam na czas maratonu... Po ok 5 min starań mojego telefonu o znalezienie lokalizacji ujrzałam po drugiej stronie ulicy "tubylczynię" załadowaną tobołami. Otworzyłam okno i zapytałam - Na Przedbórz prosto? - i dając wiarę jej słowom ruszyliśmy dalej, a mój tel. po kolejnych 15 min przemówił, że do celu pozostało jeszcze 10 min :) . Nie ukrywam, że każda minuta się liczyła więc "tubylczyni" zaoszczędziła nam te 15 min :). I po czwarte sytuacja z Tygrysem w trakcie maratonu też nie odbiła się bez echa. Mimo, że tylko na chwilę zwolniłam, by wypytać, pomóc jak tylko potrafię i daniu słownej otuch ruszyłam dalej martwiąc się, że jednak płynę większość czasu sama i jak by co ,to niech się dzieje wola nieba, Ale po za tymi czterema punktami było Bosko :D , bo przed pierwszym punktem kontrolnym dostałam na jakąś godzinę skrzydeł i dałam w palnik. Minęłam I PK z czasem 4:56 :) i dogoniłam bardzo miłego "Dziadka", z którym to dopłynęłam do zalewu :) i tam już na swojej maratonce odstawił mnie daleko ;). Mniej więcej w tym miejscu widziałam naszego Maciusia, jak ruszał z brzegu po akcji z wyziębionym kolegą. Ale też nie było mi dane dogonić go i widziałam tylko jak zamienia się w małą kropeczkę wśród fal. Jak już wcześniej pisałam sen coraz bardziej o sobie przypominał wiec nie ryzykując wywrotki na śpiocha dobiłam grzecznie do brzegu rozłożywszy karimatę i zarzucając folie poszłam spać na ok 30 min. Po takiej regeneracji pełna sił dotarłam do pierwszej przenoski :) i dzięki wózkowi od Ropucha w biegu dotarłam za tamę i już na spokojnej wodzie na luzie (i tak było po czasie, bo była 14:50 wiec szans na ukończenie całego maratonu nie było) popłynęłam sobie do Tomaszowa Mazowieckiego z czasem 10:07 :D

_________________
Gdyby nie trudności obiektywne powiedziałabym bis.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 17:50 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 12:42
Posty: 455
Czyta się jednym tchem wasze opowieści. Super że mogliście pobawić się w to co sprawia wam tak dużą przyjemność.
Widzę że Agę trochę poniosło na początku ;) skoro na pierwszym odcinku miała cztery minuty do przodu.
Ropuchu zmieniaj kajak bo z tego co tu czytam nasuwa mi się tytuł jednej z książek Ernesta Hemingwaya :] .
Widać że się nieźle nakręciliście do dalszego działania .


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 18:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 19:15
Posty: 60
Na Fb Gosia wywiesiła wyniki i okazuje się, że mój czas z drugiego pkt nie jest 10:07 a 9:57 :) tym bardziej się cieszę:D:D:D:D:D oczywiście miejsce zacne 5 :) i Oczywiście nasza Agusia jako pierwsza kobieta dopłynęła z pięknymi czasami :) duma mnie rozpiera, że dwa QmQm dopłynęły do końca z pięknymi czasami :D

_________________
Gdyby nie trudności obiektywne powiedziałabym bis.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 18:53 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 20:47
Posty: 658
Ted napisał(a):
Ropuchu zmieniaj kajak bo z tego co tu czytam nasuwa mi się tytuł jednej z książek Ernesta Hemingwaya :] .

:lol: :lol: :lol: Dobre. Dzięki Tedziu za ten dowcip sytuacyjny :D Może i jeszcze mogę ale jestem w sposób naturalny i spokojny przygotowany na to, że coraz więcej Ludzików będzie mnie cmykało na wodzie. Taka kolej rzeczy. Każdego z nas to czeka. Nie ukrywam Tedziu, że bardzo liczę na Ciebie, Batyaka, Maciusia, Młodego Eltecha, Bany Sebusia. W zgodzie z moim podejściem do życia będę potrafił cieszyć się razem z Wami, jak mi wreszcie dołożycie. :D

Wiadomość z ostatniej chwili: byłem 12-ty Czas: 12.10.41

_________________
Kleszcze na Madagaskar!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 19:23 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 12:42
Posty: 455
Ropuch napisał(a):
Może i jeszcze mogę

Chciałbym w przyszłości mając tyle wiosen co ty tak móc :]
Ropuch napisał(a):
Nie ukrywam Tedziu, że bardzo liczę na Ciebie

Ja swoje w kółko że kanały i rowy lubię a kolega mi nie odpuszcza :] , ja będę was dopingował z przed laptopa :] , chyba że Czołga :] w przyszłym roku na dystans 70 km namówicie to i ja śmignę całość :]
Ropuch napisał(a):
W zgodzie z moim podejściem do życia będę potrafił cieszyć się razem z Wami, jak mi wreszcie dołożycie. :

Muszę kolegę wziąć na przeczekanie , poczekam jeszcze z pięć sezonów i może dam radę :]
A tak poza tym to zwycięzca p. A. Dubauskas faktycznie jest mega mocny.
Turabat też dobry czas wykręcił biorąc pod uwagę rozbrat z kajakiem.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 19:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 20:47
Posty: 658
Wyniki:
1 Arunas Dubauskas 10:32:26
2 Rosada Piotr 10:48:05
3 Łapiński Dariusz 11:06:20
4 Rabiński Kazimierz 11:08:38
5 Tomaczkowski Mariusz 11:25:44
6 Malek Tadeusz 11:25:44
7 Kuźniarski Dariusz 11:41:06
8 Michalski Miłosz 11:52:23
9 Burzych Ireneusz 12:02:26
10 Ebertowski Dariusz 12:08:08
11 Tylikowski Piotr Kowboj 12:08:15
12 Ropuch 12:10:41
13 Kowalski Mirosław 12:14:24
14 Sumara Artur 12:18:39
15 Gabryś Tomasz 12:23:28
16 Vilimas Varanavicius 12:29:08
17 Kuligowski Tadeusz 12:32:54
18 Sumara Tomasz 12:32:54
19 Tuszyński Piotr 12:38:22
19 Tuszyński Tomasz 12:38:22
20 Kozłowski Tomasz 13:01:13
21 Mizgalski Zygmunt 13:01:49
21 Pawlak Andrzej 13:01:49
22 Dybowski Krzysztof Pączek 13:02:38
23 Zielski Michał 13:02:38
24 Uklańska Agnieszka 13:07:43
25 Dybowski Adam 13:17:45
26 Brzeziński Roman 13:18:15
27 Bielas Wioletta 13:20:49
28 Rak Łukasz 13:30:49
29 Gucajtis Tomasz 13:34:00
30 Czerwonajcio Aleksander 13:57:25
31 Kosioł Andrzej 14:09:00
32 Mikita Jacek .---------.
33 Bartnicki Marek .---------.
34 Ślimak .---------.
35 Korablewski Adam .---------.
36 Paruch Gracjan .---------.
37 Furdal Krzysztof .---------.
38 Nowak Marian .---------.
39 Marek Wioletta .---------.
40 Ambroziak Andrzej .---------.
41 Daras Sławomir .---------.
41 Oleksik Dobrawa .---------.
42 Ostapowicz Anna .---------.
43 Kwiatkowski Robert .---------.
44 Lisicki Adam .---------.
45 Jankowski Robert Maciej .---------.
46 Szafran Maciej .---------.
47 Kojder Kamil .---------.
48 Batóg Przemysław .---------.
48 Drożdżowski Maciej .---------.
49 Kapusta Mateusz .---------.
50 Grott Katarzyna .---------.
51 Pełka Jacek .---------.
52 Marchewka Tomasz .---------.
52 Rosiak Michał .---------.
53 Koc Wiesław .---------.
54 Dębski Rafał .---------.
55 Pruchnicki Karol .---------.
55 Turczyński Maciej .---------.
56 Mazurczak Karolina .---------.
56 Zendwalewicz Justyna .---------.
57 Zendwalewicz Jacek .---------.
58 Okrasa Mirosław .---------.
59 Śliwa Henryk .---------.
60 Ochot Czesław .---------.
60 Rembowiecki Marian .---------.
61 Mitok Tomasz .---------.
62 Lewczuk Sławomir .---------.
63 Górajczyk Sebastian .---------.
64 Woźniak Tomasz .---------.
65 Mielnik Ryszard .---------.
66 Waliszewski Janusz .---------.
66 Wiśniewska Ewa .---------.
67 Nagórka Maciej .---------.
68 Przybylski Dariusz .---------.
69 Pawlak Jacek .---------.
70 Dąbrowska Katarzyna .---------.
71 Biliński Sławomir .---------.
72 Gucajtis Leszek .---------.
72 Horyd Karol .---------.
73 Marek Dawid .---------.
73 Michalak Andrzej .---------.
74 Wojciechowski Marcin .---------.
75 Pruchnicka Grażyna .---------.
76 Orszulak Łukasz .---------.
76 Sztomberski Robert Piotr .---------.
77 Pawelec Piotr .---------.
78 Maciaszek Michał .---------.
79 Sawicka Lucyna .---------.
80 Sówka Sonia .---------.
80 Śledziowski Jan .---------.
81 Kokolus Justyna .---------.
81 Nowacka Justyna .---------.
82 Gerszberg Katarzyna .---------.
83 Mazurowski Jarosław .---------.

_________________
Kleszcze na Madagaskar!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 20:35 
Offline

Dołączył(a): 27 sty 2015, o 15:43
Posty: 14
Gratuluję wyników i pięknej imprezy Wam Kochani. Mocarny nasz zespół jest niemało :). A za rok, Ho. Ho. myślę że pół klasyfikowanej stawki to będą QmQmy.
Mnie tylko żal ogromnie że na samej prostej przed wyjazdem odpadłem.
Jak tylko się pozbieram to obiecuję wieśkiem wycisnąć jeszcze trochę esensji z rzeczych tras maratonów. :)
Genialnie się czyta te relacje. Trzeba sobie przypominać o oddychaniu bo jednego tchu brakuje.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 21:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 16:47
Posty: 304
Dla mnie największym zaskoczeniem była Wiola, która dopłynęła 13 min. po mnie, następnym razem może być przede mną, bo już teraz była świetnie przygotowana.
A jeśli chodzi o płynięcie to wystartowałam w 2 grupie, 10 min. później, po chwili zostawiłam grupę z tyłu i samotnie goniłam tych co wcześniej wypłynęli. Bardzo mi się to podobało, nie nudziłam się, bo co chwilę ktoś nowy był na horyzoncie, przed Sulejowem z trudem dogoniłam Pączka, wtedy on przyspieszył i wyprzedzanie się skończyło, razem płynęło się fajnie. Za Sulejowem rozstaliśmy się, bo musiałam stanąć na chwilę, Zalew płynęłam sama trawersując fale, Po Tomaszowie trochę mi siadła motywacja, bo skoro i tak jestem pierwsza . . .na ostatnim odcinku spotkałam na trasie Adama i Dziadka, i postanowiliśmy razem dopłynąć do mety, było mi dużo raźniej płynąć razem po ciemku


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 22:12 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
jeszcze raz wielkie :brawo: :brawo: :brawo: i gratulacje dla Całej ekipy.
Agusia - podejrzewam że długo żadna konkurentka Ci nie zagrozi :brawo: :brawo: :brawo:
Słoneczko :brawo: :brawo: :brawo: a za rok - całą trasę pokonasz jak mniemam
Ropuszku - szkoda że nie pierwsza dycha ale zważywszy że była tak ogromna ilość uczestników to i tak całkiem nieźle poszedłeś.
Może gdyby nie te prześladujące CIę krzaki miałbyś lepszy czas.
Następnym razem może jakiś koreczek CI wystrugać :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Generalnie nasza ekipa powinna otrzymać medal za fair play i prawidłowe zachowanie na wodzie czyli nie koniecznie wynik ale najpierw człowiek któremu trzeba pomóc kosztem własnego czasu i miejsca.
Ropuch - następnym razem Czyń jak Batyak radzi czyli jakieś akapity -rozsunięcie wierszy bo ciężko się czytało ale i tak się oderwać nie mogłem
Panie i Panowie :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2015, o 22:52 
Offline

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 22:50
Posty: 96
A oto efekt ciężkiej pracy żony mojej Marty :). 302 zdjęcia! Wszystkie znajdziecie tu:
https://plus.google.com/111799961221533298363/posts/iASWmeG1dRA?pid=6131716834314398978&oid=111799961221533298363 , a poniżej kilka wybranych..

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zapraszam do albumu.

_________________
https://www.facebook.com/kajakiembezgranic/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 00:19 
Offline
admin-moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2015, o 21:53
Posty: 5660
Lokalizacja: Ząbki
:brawo: :brawo: :brawo:
super zdjęcia - coś wspaniałego
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
ALBUM ZE ZDJĘCIAMI
BLOG - ELTECHOWE PODRÓŻE


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 00:41 
Offline

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 19:41
Posty: 283
Lokalizacja: 246 km Warty LB
No ładnie...

Z powyższego wynika, że Słonko zabawiło się towarzysko,
a te głupie 73 km zrobiła właściwie na odczepnego ucinając sobie po drodze drzemkę.

Ja wymiękam...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 07:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 20:47
Posty: 658
:lol: :brawo: :lol:

_________________
Kleszcze na Madagaskar!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 09:25 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 19:15
Posty: 60
Oktxx napisał(a):
No ładnie...

Z powyższego wynika, że Słonko zabawiło się towarzysko,
a te głupie 73 km zrobiła właściwie na odczepnego ucinając sobie po drodze drzemkę.

Ja wymiękam...


Oktxx :D nie do końca była to dla mnie tylko zabawa towarzyska :). Sam pewnie nie zaryzykował byś wywrotki na śpiocha na Zalewie
Sulejowskim, woda zimna była :). Po za tym gdzieś resztki rozsądku pozostały u mnie by ryzyko mierzyć na własne możliwości :).W przyszłym roku dam z siebie 100%. :) Z resztą na pierwszej mojej fotce ze startu widać mieszankę strachu ze skupieniem :) a dalej to już "banan" na twarzy i podśpiewywanie Ropuchowej piosenki - "Słoneczko nasze rozchmurz buzie ... ", która dodawała mi otuchy w samotnym pokonywaniu kolejnych kilometrów. :D
A wymiękać będziesz jak już odkryje swoje możliwości w kajaku ;p

_________________
Gdyby nie trudności obiektywne powiedziałabym bis.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 09:41 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 sty 2015, o 12:42
Posty: 455
Turabacie , Marto ,fajne zdjęcia.
Turabacie czy na zdjęciu ze startu jesteś blisko gleby czy tylko mi się tak wydaje ? [fot.37].
Ropuch , jak zwykle najbardziej uśmiechnięta twarz na zdjęciach.
Aga - patrząc na foty , fatalny miałaś plecak transportowy , nie dość że walczyłaś z kajakiem to jeszcze obciążałaś rękę tobołkiem,
szkoda że nie zorganizowałaś sobie jakiejś wersji na plecy.
Wygląda na to że w tym roku można było przy przyzwoitym przygotowaniu stanąć na pudle dwójek.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 09:52 
Dzięki za relacje, wreszcie wiem dokładniej co się działo i jeszcze raz gratulacje dla wszystkich uczestników.
Dla mnie na razie taki dystans to jeszcze zbyt wysokie progi, ale mam bardzo cichą nadzieję, że może uda mi się za rok podjąć wyzwanie, Tedziu może dotrzymasz mi towarzystwa ? ;)
Słoneczko, Twoja taktyka z drzemką bardzo mi się podoba, gdybym wiedział, że tak można to może i w tym roku bym popłynął, proponuję zmianę do regulaminu i wprowadzenie obowiązkowej drzemki dla każdego (tak dla wyrównania szans) ;)
(Tak w ogóle to robicie fajną robotę motywacyjną, bo gdyby nie Wy to nigdy nie zastanawiałbym się nawet nad pokonaniem takiego dystansu w kajaku, a być może uda mi się to zrealizować, good job... ;) )


Góra
  
 
PostNapisane: 31 mar 2015, o 10:00 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sty 2015, o 19:15
Posty: 60
Sławek drzemka nie była taktyką tylko wołaniem o pomoc mojego organizmu ;). Co do regulaminu by obowiązkowa 30 min była drzemka to wprowadziła bym jeszcze punkt, że w podgrupach trzeba spać by nie wyziębić organizmu. ;)
I nie gadaj, że nie dał byś rady! Spokojnie te 115 km byś zrobił :) tylko tego jeszcze nie wiesz. :)

_________________
Gdyby nie trudności obiektywne powiedziałabym bis.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL