Się uprzejmie donosi, że na gościnnych występach we Wrocławiu jestem. Se pływam po Odrze tu i tam i nazad i po skosie również też. Jutro umówiłem się z "naszym" Tomkiem (tym, co u nas w WKW był tego lata na ognisku). Spuszczamy się poniżej Mostu Rędzińskiego i walimy w dół. A, w ogóle, to z żalem przeogromnym donoszę QmQmom Kochaniunieńkim, że czeka nas dłuższa rozłąka. Niezbadane wyroki losu już niebawem zagnają mnie na dłużej do Wrocławia. Trzeba nam się spotkać w gronie całej sekcji kajakowej WKW i sfinalizować wcześniejsze ustalenia o wyborze powszechnie znanego i lubianego Batyaka na komandora sekcji. Gdy za Waszą wolą i poparciem obejmowałem tę zaszczytną funkcję, zapowiedziałem, że przyjmuję ją na rok. Od dłuższego czasu planowaliśmy razem z Batyaczkiem ten manewr personalny i żeby broń Boże nikt nie doszukiwał się w tej sytuacji, jakiejś "walki o stołek", animozji osobistych itp. Jesteśmy zwartą, lubiącą się bardzo "kupką" i wiem, że wszyscy jesteśmy ponad takie myślenie, a pomysł z Batyakiem - komandorem zaakceptujemy zgodnie oraz z radością na ustach.
Może być także śpiew akceptacyjny...
Z radością zawiadamiam, że przy pomocy mej najwspanialszej taczki motorowej przemieszczę się niebawem z powrotem do Wawy (w środę) i (w tęże środę) cmykniemy sobie, mam nadzieję, wspólnego treninżolka. Oczywizda o 18.33...
Do zobaczenia QmQmy "moje"!