W zasadzie powielę to co napisałem niedawno na forum kajakowym. Jestem w dość podobnej sytuacji co Eltech (chyba, że coś się u niego zmieniło od stycznia). Mianowicie moje spodnie kajakowe są bardzo niskich lotów, a kurtka w najlepszym wypadku średnia. Fartuch neoprenowy jest niezłym rozwiązaniem, bo dobrze trzyma i zerwanie go nie jest takie proste. Jednak chłonie wodę i mokry pokład dotyka ud przy wychodzeniu na postojach (warto mieć karabińczyk przy szelce kamizelki i podwieszać fartuch). Niestety mokry komin otacza pas biodrowy i moczy talię. Latem to prawie nie przeszkadza, w innych porach roku pomogą tylko dobre ciuchy. Nylon nie puszcza wody, szybko schnie, ale zatrzymuje też parę wodną w kokpicie, a latem może być jej sporo. Są jeszcze hybrydy typu "podkuty" neopren czy neopren z nylonowym kominem, ale kosztują właściwie tyle co dwa fartuchy - nylonowy i neoprenowy. Podsumowując - w szeroko pojętym sezonie letnim pływam w neoprenie, ale tylko w kajaku górskim. Zimą, wiosną i jesienią (pomijając ciepłe dni) oraz prawie zawsze w długim kajaku pływam w nylonie. Mam różne neopreny i różne nylony. Widzę różnice jakości neoprenów, wiem, że różnią się cenami, ale w przypadku tych moich nie bardzo się to przekłada na odczuwalne walory użytkowe. Tu większą rolę odgrywa dopasowanie. W przypadku nylonów różnice jakościowe są dla mnie dużo bardziej zauważalne. Ważne są szelki, obecność rozpórki wszytej w pokład, ściągacza poprzecznego pod pokładem, ściągacz obwodowy (lepszy wszyty niż regulowany z tyłu) oraz ściągacz w kominie. Jakość materiału oczywiście jest kluczowa. W niektórych fartuchach mam siatkowe kieszenie na pokładzie (nie bardzo się przydają), kiedyś miałem też fartuchy z kieszeniami na kominie (również do bani).
|