wodniacy.net
http://wodniacy.net/

Niezbędne minimum w kapoku.
http://wodniacy.net/viewtopic.php?f=48&t=218
Strona 1 z 1

Autor:  ManaT [ 16 mar 2015, o 21:20 ]
Tytuł:  Niezbędne minimum w kapoku.

Zakładam, że mam w kamizelce asekuracyjnej tylko jedną małą kieszonkę, (a jak jej nie mam, to muszę sobie taka doszyć) co do niej włożyć?

Ja zabieram porządny scyzoryk z dobrą piłką, krzesiwo z magnezem i gwizdek.

-Gwizdek wiadomo, nie zawsze jest siła krzyczeć jak pomoc potrzebna. Dmuchnąć w gwizdek łatwo.
-Porządny scyzoryk to w moim przypadku Victorinox Forester
Za pomocą tego narzędzia przepiłuję bez problemu konar do fi 10 , rozłupię go i zestrugam suchy środek na wiórki, będzie to stanowiło bazę pod ognisko w każdej aurze.
-krzesiwo z blokiem magnezu rozpali wspomnianą bazę w każdej aurze.
Myślę, że w naszym kraju, także w zimie, nie trzeba nic więcej.
Ogrzani, wysuszeni i napojeni damy radę, nawet bez telefonu, przeżyć wystarczająco długo by dotrzeć do najbliższej wioski czy leśniczówki.
A Ty jak mylisz?

Autor:  piwkes [ 16 mar 2015, o 21:37 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Widziałem na ebay-u kamizelkę asekuracyjna z kieszenią w której był jakiś worek, który można było napompować powietrzem w razie potrzeby (zwiększyć wyporność kamizelki). Na początku myślałem ze to camelbak.

Autor:  eltech [ 16 mar 2015, o 22:48 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Ja zawsze noszę przy sobie w bocznej kieszeni zestaw
Nóż Bushman Pocket i krzesiwo

Obrazek
Obrazek

mam go już parę lat i zawsze go ze sobą noszę.
No i oczywiście krzesiwko.
Niestety w mojej kamizelce brak kieszeni więc ten zestaw trzymam zawsze w kieszeni cargo w spodniach.
Na moje potrzeby wystarcza i mogę z czystym sumieniem polecić.
A tu mały filmik poglądowy


Autor:  ManaT [ 17 mar 2015, o 06:30 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Piwkes, moja żona miała taką kamizelkę firmy HH, w formie bezrękawnika, niestety rozszczelniła się. Teraz pływamy oboje w kamizelkach Izeber, mają kieszenie ;)

Lechu,
a jak w kamizelce i samych gaciach płyniesz? Często mi się to zdarza :) No i zapalniczka na mokro nie da rady, ta co pokazałeś ma iskrownik piezo, dłuuugo wysycha. Na wodę lepszy jest Bic z tradycyjnym kamykiem.

Autor:  eltech [ 17 mar 2015, o 09:24 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

zapalniczka na zdjęciu leży tylko do porównania wielkości.
Pisałem przecież że zawsze płynę tylko z nożem i krzesiwem :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: które mam przy sobie.

Krzesiwo o takie

Obrazek

Mam zrobione takie krótkie gacie z moro ( obcięte nogawki ) w których zawsze latem pływam i tam są boczne kieszenie Cargo w których trzymam sprzęt.
Chodzi o to że latem ( w kanadzie ) rzadko pływam w kamizelce.
Taka prawda. - Kamizelkę zakładam jak zmieniają się warunki atmosferyczne na gorsze albo jest jakaś wymagająca rzeka - np zwałkowa.
Alb jakiś gorszy odcinek na wodzie do pokonania. Np Jezioro z wysoką falą czy coś innego gdzie jest możliwa kabinka.
Przy zwykłym płynięciu w normalnej - słonecznej pogodzie kamizelka leży obok.
Kanada to nie kajak i tak często się nie wywraca :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Autor:  Agnieszka [ 17 mar 2015, o 10:47 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Wyposażenie zależy od tego gdzie się pływa, ja do kieszonek kapoka pakuję jedzenie i picie na 7 godzin wiosłowania

Autor:  eltech [ 17 mar 2015, o 16:58 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

W sumie Agusia utrafiła w samo sedno :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Jeśli się pływa sportowo to pakuje się żarcie a jeśli turystycznie to parę rzeczy ułatwiających przetrwanie

Autor:  Sylwek [ 17 mar 2015, o 23:38 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

7 godzin wiosłowania..... hm...
w Polsce nie da się iść 7 godzin w jednym kierunku ,by nie trafić na ślad ludzkości..,który doprowadzi do ratunku...

nożyk owszem, krzesiwko owszem,

prócz tego zawsze : kilka kostek czekolady (batonik )

nie spiętrzajcie innych problemów ,

takich które nie istnieją,przynajmniej w Polsce ...

Autor:  eltech [ 18 mar 2015, o 00:00 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Sylwuś - da się
Wystarczy że będziesz szedł nocą bez kompasu to pewnie sporo kółek nakręcisz zanim te 7 godzin minie a człowieka nie znajdziesz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Autor:  Sylwek [ 18 mar 2015, o 22:57 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

eltech napisał(a):
Sylwuś - da się
Wystarczy że będziesz szedł nocą bez kompasu to pewnie sporo kółek nakręcisz zanim te 7 godzin minie a człowieka nie znajdziesz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:



a zasadę,że jak nie ma możliwości orientowania się w terenie (czyli ciemna noc) ,to się siedzi na dupie aż powrócą możliwości ,,to Osoba zna ? Czy tylko tak sobie gada?

Autor:  eltech [ 19 mar 2015, o 09:41 ]
Tytuł:  Re: Niezbędne minimum w kapoku.

Sylwuś - ludzie robią różne dziwne rzeczy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

My tu tak na prawdę rozmawiamy o jakimś ekstremalnym momencie.
Czyli pływadło zw wszystkim co mamy utonęło i zostajemy sami na łasce losu.

Powiem Ci że sam nie wiem jak bym się zachował w takiej sytuacji.
To nie wrak samolotu więc nic nas na miejscu katastrofy nie trzyma - więc raczej trzeba iść szukać pomocy a nie czekać aż ktoś nam jej udzieli.
A jeśli sprawa wydarzy się po po południu gdzie do wieczora pozostaje jeszcze kilka godzin. :?:
W pierwszej chwili po dopłynięciu do brzegu mogę się założyć że będziemy siedzieć czy łazić po brzegu z nadzieją że pływadło może wypłynie pchane nurtem.
jak do naszej świadomości dotrze że zostaliśmy sami z ręką w nocniku to może już być wieczór.
nie wydaje mi się żeby ktoś mógł mieć świadomość ( a jestem pewny że sporo turystów takiej świadomości wręcz nie posiada ) że chodząc po ciemku człowiek zatacza kręgi to jak trafisz na jakiś kawał terenu gdzie rzeczywiście jest jakiś rezerwat czy np puszcza to może się okazać że taki turysta zagubi się w lesie.
Wtedy dochodzi do paniki i człek lata w kółko i to nawet na niewielkim terenie może krążyć godzinami i do cywilizacji żadnej nie dotrze.
Wystarczy żeby taka sprawa miała finał na terenach gdzie jest mniejsze zaludnienie.

Sylwuś - my tu sobie gdybamy - bo tak na prawdę nikt z nas nie wie jak w takiej sytuacji sam bym się zachował.
Wypadek szok i kilka innych czynników mogą spowodować niezłe zamieszanie.

Ty pisząc o tych 7 godzinach zakładasz że ktoś jest normalny - tzn myśli logicznie i jest w miarę obyty z terenem.

Ja Ci mówię że nie do końca tak może być, Sam kiedyś idąc tropami zwierząt zapuściłem się na bagna w lutym i krążyłem ( krążyłem to złe powiedzenie - szedłem ) po bagnach a ze dwie godziny szukając wyjścia na suchy teren,
faktem jest że do wieczora do domu trafiłem ale w lesie spędziłem wtedy ponad coś ze 12 godzin wliczając przerwę na ognisko suszenie i jedzenie po wyjściu z bagien,
A teren w miarę znałem - wiedziałem w jakich kierunkach mniej więcej jest jakie miasteczko tylko nie wiedziałem jak daleko.
niemniej jednak ja poszedłem na pieszą wyprawę i byłem przygotowany do łażenia po lesie, a co by było gdybym znalazł się przypadkiem i w szoku :?: :?: :?: Tego raczej nikt nie będzie wiedział dopóki sam się nie przekona na własnej skórze.
Sylwuś - masz rację w tym że żyjemy w dość mocno zurbanizowanym terenie ale jak ktoś ma pecha to i ominie wioskę szukając do niej dojścia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/