wodniacy.net
http://wodniacy.net/

Łyżka - z czym się to je?
http://wodniacy.net/viewtopic.php?f=48&t=42
Strona 2 z 4

Autor:  Młody Eltech [ 29 sty 2015, o 02:49 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Dobra. Na środowym treningu dostałem do wiosłowania łyżeczkę za co bardzo dziękuję. Po ok. kilometrze zacząłem się do niej przyzwyczajać. Ogólne wrażenie jest bardzo dobre. Od razu poczułem, że płynie sie szybciej no i komfort wiosłowania kompletnie inny. Czułem opór wody i można było wyczuć, że łódka idzie do przodu po pchnięciu wiosłem.

Autor:  Czołg [ 29 sty 2015, o 09:52 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Jak dobrać długość łyżki do użytkownika? W/g osobistej wygody, czy są jakieś zalecenia jak ma być?

Autor:  Ropuch [ 29 sty 2015, o 10:14 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Jest ogólna zasada doboru długości wiosła: Stawiamy wieśka pionowo obok siebie. Prawidłowa długość jest wtedy, gdy kładąc rękę na nim od góry krawędź pióra znajdzie się w zagięciu palców. Tyle teoria. Ale trzeba pamiętać, że łyżka została wymyślona na potrzeby wyczynu, a nie turystyki. Łódki wyczynowe, to igły o wym 5,20 x 0,43 (i węższe). Turystyki są szersze, zatem zmienia się sposób zawiosłowania, no i siedzi się często wyżej w stosunku do lustra wody niż w regatówce. No i pływa się z bagażami więc o wiele trudniej jest przeciągnąć prawidłowo pióro łychy na turystyku niż na wąskiej, lekkiej igle. Dlatego ja zawsze mam łyżkę o 2-3 cm krótszą niżby to wynikało z teorii.

Autor:  Czołg [ 29 sty 2015, o 11:49 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Dzięki Ropuchu! ;)

Autor:  Oktol [ 29 sty 2015, o 13:58 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Ropuchu, ile łyżek przez te 30 lat zużyłeś, albo zmieniłeś i z jakiego powodu?
Jaka jest trwałość takiego wiosła w normalnej turystyce? Odpychanie, spychanie z przeszkody da się tym wykonywać bez ryzyka uszkodzenia? Czy są robione łyżki bardziej "pancerne" do turystyki? Moje wiosło nizinne waży ok 1050 g i mam je za delikatne. Do tego jest wiotkie.
Przy szerszym kajaku myślałbym, że wiosło powinno być dłuższe - dalej na bok trzeba sięgać do wody, wiosło jest prowadzone bardziej skośnie niż w regatówkach.
A w szerokich dmuchańcach, to z tym jest wręcz masakra (jeśli siedzi się nisko, to drążek jeździ po burcie).

Autor:  Ropuch [ 29 sty 2015, o 23:53 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Gdy łyżki zaczęto produkować w Polsce (Plastex) kupiłem po okazyjnej cenie pióra i drążek. Skleiłem sam. Tę łyżkę używam do dzisiaj. Ma trzydzieści lat. Przez ostatnie pół roku wiosłował nią Batyak. Jest trochę cięższa od innych łych, waży 800 g. Teraz w związku z tym, że Batyak po operacji kolana nie pływa, tą łyżką Młody Eltech będzie wiosłował na maratonie pilicznym.
Generalnie łyżka nie powinna mieć kontaktu z niczym poza wodą, dlatego nie polecam takiego wieśka na zwałki, kamieniste, płytkie rzeczułki nie mówiąc o białej wodzie. To jest wiosło do pokonywania długich dystansów na większych wodach. Ja (z małymi wyjatkami) całe życie pływam "długiestansy" i dlatego moja łycha przetrwała u mnie tyle lat w dobrej kondycji. Dwa lata temu kupiłem drugą łychę i na niej się teraz wyżywam. Wszystko zależy od tego, jak kto dba o sprzęt, jak z niego korzysta. A dodam, że moje wieśki nie próżnują, bo średnio w roku cmykam 2 - 2,5 tyś km.
Co do długości wieśka, to zasada, że do szerszej łódki dłuższe wiosło jest prawdziwa ale nie w przypadku łychy. Wszak cała jej "tajemnica" jest zawarta w kształcie pióra. On to sprawia, że gdy zanurzymy pióro i zrobimy przeciagnięcie mamy taki efekt, jakbyśmy się odpychali od kołka wbitego w ziemię. Tak to pióro "trzyma wodę". Trzeba naprawdę mieć dużo siły i kondycji by posługiwać się prawidłowo łychą. Chyba, że kupuje się ją dla szpanu, a potem tylko "moczy pióra", bo najzwyczajniej pary brak na prawidłowe wiosłowanie. Gdyby wydłużyć drążek (dot turystyka) jeszcze trudniej będzie przeciągnąć pióro, bo zawiosłowanie byłoby dalej od burty. Moim zdaniem używanie łychy do łódek szerszych niż 0,7 m mija się z celem, a już na dmuchańcu, to nieporozumienie.

Autor:  Młody Eltech [ 30 sty 2015, o 00:01 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Mój znajomy spytał się czy nie mogę sobie kupić używanej łyżki. Cóż.. Odpowiedziałem mu, że mógłbym ale nie kupie bo nie ma używanych łyżek na sprzedaż. One najzwyczajniej w świecie są tak dobre, że ktoś kto je kupi będzie je miał w posiadaniu do chwili skończenia z kajakarstwem albo popsucia wiosła.

Autor:  Czołg [ 30 sty 2015, o 09:37 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Ropuch napisał(a):
Trzeba naprawdę mieć dużo siły i kondycji by posługiwać się prawidłowo łychą.

Takie właśnie miałem odczucie na Wieprzu jak próbowałem Twoją łyżeczkę w C14. Jeszcze dla mnie nie była jeszcze na nią pora.
Co innego jak zakupię Sekatusia. Trzeba będzie czym prędzej do niego łyżeczkę dobrać i ćwiczyć.

Autor:  Młody Eltech [ 30 sty 2015, o 14:09 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Czołgu kiedy startujesz z nami w maratonie? :D

Autor:  Czołg [ 30 sty 2015, o 14:42 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Maraton to nie moja bajka ElTechu Młody 8-) Lubię czasem szybciej, ale nie aż tak szybko :lol: Oczywiście postaram się być, ale tylko po to, by dopingować moją kochaną warszawską ekipę! ;)

Autor:  eltech [ 30 sty 2015, o 14:59 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Jacuś - możemy obydwaj robić za obstawę brzegową ale też możemy sobie wziąć coś do pływania i kawałek z nimi się bujnąć :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Autor:  Czołg [ 30 sty 2015, o 16:46 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

A co się będę sprinterom pod nogami plątał :lol: :lol: :lol: ;)

Autor:  SchwimmWannen [ 30 sty 2015, o 17:08 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Czołg napisał(a):
Maraton to nie moja bajka ElTechu Młody 8-) Lubię czasem szybciej, ale nie aż tak szybko :lol: Oczywiście postaram się być, ale tylko po to, by dopingować moją kochaną warszawską ekipę! ;)


Młodzi mają tę cechę że lubią szybko ale szybko zawsze będzie krótko, ot takie prawo natury ;)
Tylko czy ona też tak lubi ? (Mam na myśli oczywiście rzekę) ;)
W pewnym wieku :tupu: w jakim jest Czołg na przykład ;) płynie się na jakość i nie rajcuje już prędkość ;)
a jak przeminie i ten piękny okres i wejdzie się w wiek Ropuszy ;) znowu zaczyna człek się spieszyć żeby zdążyć :lol:

I masz Czołgu absolutną rację ;) też nie chciałbym pod nogami sprinterow się plątać ;) Widziałem to na kilku filmach, było bardzo porno i duszno ;) nie podobało mi się ;)

Autor:  Ted [ 30 sty 2015, o 17:10 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Ropuch napisał(a):
Moim zdaniem używanie łychy do łódek szerszych niż 0,7 m mija się z celem, a już na dmuchańcu, to nieporozumienie.


Chyba Ropuch widział moje zdjęcie z łyżką w dmuchańcu :lol: .
W zasadzie mógłbym napisać że na moje mizerne do tej pory doświadczenie z łyżką skłania mnie do przyznania Ropuchowi
100 % racji ale pozostawiam sobie niewielką furtkę dopóki pewnych rzeczy nie sprawdzę.

Łyżka która ja posiadam , po pierwszej konsumpcji pojechała z powrotem do miejsca gdzie ją stworzono aby zmienić kąt
na 75%. Pierwszy raz po przestawieniu miałem okazję z niej skorzystać dopiero trzy miechy później testując nowego
dmuchańca i przy okazji sprawdzając czy ja pasuję do nowego kąta łychy. Ponieważ na wodzie byłem dość krótko , kolejny
raz na próbę z łyżką przypadł na pływanie w dmuchańcu po Narwi . Kolejny raz tym razem już z pełną świadomością użyłem
jej spływając Wisłą z Góry Kalwarii do Mostu Grota [40-41km].

Dystans ten [ bezwietrznie ]pokonałem w pneumatyku prawdopodobnie [ zerwane połączenie Endomondo ] w ciągu 3,30 - 3,40 h. Wcześniej nigdy bym nie pomyślał że gumą mogę osiągnąć taki rezultat. Furtkę zostawiłem sobie dla tego ,
bo zastanawiam się czy łyżka nie pomogła mi w wymierny sposób. Jak będę miał czas to na płaskiej wodzie postaram się przeprowadzić wystarczającą ilość prób do sprawdzenia czy wiesiek działa u mnie w pneumatyku czy nie i tylko naraża mnie
na dezaprobatę ze strony osób które znają się na rzeczy . Moja łajba ma 74 cm szerokości. Oczywiście nie ma szans
z racji gabarytów na zachowanie poprawnej techniki i zaangażowania w nią odpowiedniego zespołu
mięśni oraz wykorzystania w pełni jej potencjału.

Co do pływania w kajaku sztywnym , to w maratonce czułem lepsze wykorzystanie wieśka niż w bodajże szerszym o 4-5 cm
Popielu ale tylko przy zachowaniu prawidłowej techniki. Kiedy płynę na łyżce w pozycji wypoczynkowej to nie czuję kopa
którego ma za zadanie ona dawać. Na krótkim pływaniu jakim jest trenażolek środowy mnie najbardziej odpowiadała łyżka
z dużą łopatą + prawidłowa technika , czułem wtedy jej moc . Po przeskoczeniu na mniejszą łopatę już tego odczucia nie miałem.

Autor:  SchwimmWannen [ 30 sty 2015, o 17:20 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Ciekawe co piszesz ;)
Może ktoś ma jakiegoś linka albo film omawiający technikę wioslowania łyżką, chętnie się dowiem i pewnie nie tylko ja. ;)
Nie każdy ma czas na wasze Ropusze treningi a poczytać warto :tupu:

Autor:  Czołg [ 30 sty 2015, o 20:23 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Nieśmiało zaproponuję, aby zrobić video - instruktaż prawidłowej pozycji i techniki wiosłowania ;)

Autor:  ewa [ 30 sty 2015, o 20:40 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Też chętnie popatrzę :tupu:

Autor:  eltech [ 30 sty 2015, o 22:09 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

ciekawe kto nakręci :?: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Autor:  Czołg [ 30 sty 2015, o 22:12 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

Tedzio rzecz jasna :lol: ;)

Autor:  SchwimmWannen [ 30 sty 2015, o 22:25 ]
Tytuł:  Re: Łyżka - z czym się to je?

A ty odczepisz garnek i Tedzik będzie miał statyw ;) z takim statywem to kamery nie zgubi :lol:

Strona 2 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/