aleście się rozgadali
nadążyć nie można za Wami
Natomiast odpowiadając na pytanie Caatfisha - jeśli chodzi o te 120 kg
Waga oczywiście była strzelona ot tak na pałę ale rzeczywiście wagę sprzętu i żarcia mieliśmy olbrzymią.
Na dzień dobry co najmniej 30 litrów wody. do tego kupę konserw słoików wszelakiej maści
Każdy z nas lubi colę więc taki żelazny zapas w postaci zgrzewki w sumie turlał się po bakiście.
Kilkanaście pęt kiełby pakowanej próżniowo. Do tego kilkanaście kilo cebuli i kilka kilo kartofli.
Kilka paczek boczku próżniowo pakowanego.
żarcia mieliśmy wielką stertę.
Kilka pełnych siatek z Biedry zakupów. O zupkach chińskich makaronach nie wspomnę bo to oczywiste
Do tego ze dwie zgrzewki i kupę pomniejszych różności typu mąka w słoikach, masło, oliwa, Olej ( 2 l) - dużo by wymieniać
Tu zdjęcie z naszymi gratami.
A tu nasza spiżarnia rufowa czyli inaczej mówiąc rufowa bakista zawalona żarciem aż pod sam dekiel zamykający.
Jeszcze na fotografii nie do końca napełniona ale potem dopakowałem pod korek
Jak sam widzisz - jak by tak policzyć wszystko razem do kupy te wszystkie słoiki puszki baniaki z wodą to na starcie pewnie ze 100 kg żarcia i picia mieliśmy
założenie było takie że nie zatrzymujemy się żeby chodzić i szukać sklepu z żarciem i piciem co kilkanaście km.
My chcieliśmy być maksymalnie niezależni od cywilizacji.
Oczywiście zakupy były po drodze robione ale to chyba w 3 czy 4 większych miastach na trasie w celu uzupełnienia świeżego żarcia czyli
kiełba, cebula, napoje, piwo, kartofle.
Puszek nam wystarczyło i jeszcze przywieźliśmy.
Po drodze zawsze robiliśmy sobie jakiś kociołek ze świeżych produktów - a te pozostałe słoiki szły w robotę jak pogoda była do dupy i lało grzmiało i błyskało. ( w sumie to połowę trasy tak nam dawało )
No i kilka razy na postojach w cywilizacji wcinaliśmy jakieś barowe jedzonko a to w knajpie a to w pizzerii.