Jako że akcja charytatywna dla dzieciaków z Placówki Opiekunczo - Wychowawczej tuż tuż, bo już 18 / 19 czerwca to w końcu trzeba było udać się na przeszpiegi - gdzie zabrać Dzieciaki na wycieczkę.
To ma być mały sobotnio - niedzielny wypad do lasu połączony z prostym biwakiem gdzie Dzieciaki poznają nieco z obozowego życia czyli rozłożenie obozowiska, ognisko, produkcja żarcia itp.
W końcu mając małą chwilkę czasu należało się bryknąć do lasu.
Najpierw zrobiłem rekonesans samochodem.
Objeździłem okolice które sobie wcześniej upatrzyłem na mapach.
Nie wyglądało to zachęcająco.
obwód lasu dookoła to jakieś 10 km.
Niezbyt dużo.
Ale za to blisko od Placówki bo do krawędzi lasu raptem półtora kilometra przez wioskę.
Potem chciałem skontrolować kolejny obszar nieco dalej - blisko rzeki Fiszor która wpada do Bugu.
Niby las z daleka fajnie wygląda ale jednak za daleko na pieszą wędrówkę bo prawie 10 km w jedną stronę żeby do lasu dotrzeć.
Ale skoro już tu byłem to wpadłem na chwilkę nad bród na rzece Fiszor gdzie robiliśmy zimą OffRoad oraz podskoczyłem nad Bug żeby zobaczyć jak to teraz wygląda.
Oj rzeka jednak inaczej wygląda z brzegu.
A jeszcze w sumie nie tak dawno tędy płynęliśmy.
Wypadło na to że musiałem wrócić z powrotem do Lasu Podwojskowego i sprawdzić ten rejon.
Wjechałem w las i jadąc wzdłuż zabudowań dotarłem do pewnego miejsca.
Las, pola ze zbożem i spalona wiata z miejscem na ognisko.
taaak. to będzie świetne miejsce na obozowisko.
W końcu ma być około 30 osób. Jest gdzie rozbić tyle namiotów, las na wyciągnięcie ręki, wymurowane miejsce na ognisko. Szkoda że ktoś puścił z dymem wiatę - musiała być fajna sądząc po szczątkach.
zgłodniałem od tego jeżdżenia samochodem.
Postanowiłem potestować nowe konserwy zakupione przeze mnie. Na YT widziałem film z produkcji i stwierdziłem że jeśli jest tak dobra na jaką wygląda to warto będzie zrobić sobie zapas.
Na początek poszła najtańsza puszka czyli " Skrzydełko Preppersa "
I powiem Wam że była na prawdę OK.
Bez konserwantów. Smaczna, Waga 300 gram więc spokojnie wystarczy na dwie bułki ( takie spore nawet ) i to czubato nałożone. Do sprawdzenia mam jeszcze dwie kolejne - droższe
zrobiłem też kolejny test mojego Fireboxa ( czyli kuchenki )
Okazuje się że zamiast co chwila dokładać patyczków to można uciąć kawałek grubszego konara, rozbatonować go na 4 ćwiartki i jak się to podpali to kuchenka pali się równą godzinę
od dobrej godziny dookoła krąży burza. Grzmi okrutnie. Ale poza tym nic - tylko mocno straszy.
W końcu po całkowitym wygaszeniu i wystudzeniu kuchenki pakuję plecak na grzbiet i ruszam w las idąc przez zagony zboża.
Oczywiście fotografuję wszystko co się nawinie pod obiektyw.
Zarówno to co na wierzchu jak i to co próbuje się schować
Las wygląda tak jakoś dziwnie - jakiś taki uporządkowany.
Nie jestem przyzwyczajony do czegoś takiego bo jak łażę po poligonie to tam jest dzicz że czasem nie ma jak przejść. Ale łażę i fotografuję co podejdzie.
No i szukam sobie miejscówki na nocleg.
Ale co chwila ścieżki a i kupa śmieci z okolicznych wsi w lesie - straszny widok.
A tu zagadka - ktoś powie co to kiedyś było ???
no i łażę - szukam jakiejś miejscówki a tu wszędzie cywilizacja widoczna - w końcu dookoła wioski a las mały.
Co chwila ścieżka i to widać że uczęszczana.
Ale w końcu znalazłem nieco ciekawszy rejon lasu
A że godzina się już późna zrobiła bo już po 19 to stwierdziłem że ta miejscówka będzie w sam raz na obozowisko.
Jako że ostatnio ciągle śpię w namiotach to tu dla urozmaicenia postanowiłem sobie powisieć i podyndać
.
Rozłożenie obozowiska zajęło trochę czasu bo z wprawy wyszedłem
Ale w końcu hamak sobie dynda pod plandeką.
W hamaku leży i czeka na mnie śpiwór.
A ja biorę z powrotem mojego Fireboxa w obroty bo w końcu trzeba coś wciągnąć do żołądka przed snem
Na wieczór jakoś tak mi samo wyszło że będą szaszłyki
Jeszcze słowo może o Fireboxie.
Dla tych co nie kojarzą co to takiego to tu link do mojego pierwszego testu
https://www.youtube.com/watch?v=n-vvqqXm5OIZastanawiałem się z początku czy brać to żelastwo ze sobą ale w końcu po przemyśleniach - zabrałem.
I dobrze się stało. W lesie susza. Podłoże torfowe trochę więc ognisko byłoby zdecydowanie niebezpieczne bo żar zacząłby się pod spodem rozwijać.
A tak tylko troszkę rozgarnąłem poszycie i przede wszystkim nie miałem kłopotu z opałem bo na cały wieczór i ranek wystarczyły mi 3 - 4 gałęzie które odgarnąłem sobie z mojego obozowiska które robiłem
Super sprzęt,
Ognisko, kuchenka, lampka, i do tego energooszczędna
i wszystko w jednym
Posiedziałem, poczekałem aż wygaśnie, a potem dla bezpieczeństwa podlałem troszkę wodą miejsce gdzie kuchenka stała. Pomimo że nie miała bezpośredniego kontaktu z ogniem to jednak temperatura plus wysuszone podłoże dała efekt żarzącej się ściółki.
Tak więc podlałem wodą, zadeptałem i jeszcze przekopałem - tak na wszelki wypadek.
I poszedłem zawisnąć
Wisiało się cudnie, wiaterek lekko bujał i usypiał.
Nad ranem obudził mnie łaskoczący w nos promyk słoneczny
otworzyłem oko Strzeliłem fotę nie uchylając moskitiery, przekręciłem się na drugi bok i dalej chrapałem
Z bujawki zegnał mnie w końcu głód ale trzymałem się dzielnie i nie poddawałem aż do godziny 11
Ale w końcu zlazłem z hamaka, szybkie mycie, i do garów.
Śniadanie to podobno podstawowy posiłek
Po śniadaniu jeszcze musialemsobie podyndać dla własnej przyjemności zawiązania sadełka
W końcu pakowanie obozowiska i droga powrotna do samochodu
Po drodze znów jakieś zdjęcia
No i w końcu doczłapalem się do samochodu.
A potem to już zwykła szara rzeczywistość - powrót w korkach do domu
Więcej zdjęć ( ale w sumie niedużo więcej
)
https://picasaweb.google.com/111922860703706741731/6292704835921312865