Majówka w Kamieńczyku, niestety bez aparatu
Wiosna w pełnym rozkwicie, szaleństwo kolorów, ptaki w swoim żywiole. Moja działka jest w solidnym lesie sosnowo świerkowym a obok mam opuszczoną działkę z lasem liściastym więc gatunków mnóstwo. Ale spanie do 3.30 bo po prostu nie da się spać tak dają
Konkretne pakuny waty w uszach i jakoś dało radę do 6 i go na ryby.
Ilość wędkarzy przygniatająca, wszystko zajęte. Uderzyłem kajakiem w takie miejsca gdzie nie powinno być nikogo ale i tu byli albo pontonami albo dojechali dżipami.
No nic trudno, pływać trzeba... na kilku sekretnych starorzeczach znalazłem spokój i brak najeźdźców.
Dziś rano wypłynąłem przed 6.00 z zamiarem popłynięcia do Kamieńczyka a w zasadzie ciut wcześniej czyli Rafy - tam wysiadam i na kółkach z kajakiem przez las mam 3km i jestem na działce.
Płynąc nonstop na brzegu ktoś krczyczy -sami znajomi po kiju
ale mizernie, białorybni jakieś krąpie i podleszczaki. Jeden kumpel wczoraj wieczorem przed samą burzą na bocianiaku złapał szczupaka 60cm. Płynę dalej, przed Brańszczykiem są dwie wyspy i Bug płynie tam czterema korytami. Mam tam swoją miejscówkę, długi pas trzcin i zatoczka ze spokojną wodą. Sprawdzam wiosłem, jest ok, wchodzi wiosła i ręka czyli koło 3m. Parkuje, przywiązuje się do trzcin i biczuje gumami. Najpierw 8g potem 10g, 12g a na koniec 20g. Nic. Przesuwam się kilkanaście metrów do przodu i to samo. W pewnej chwili zaczep, trzyma solidnie. W morde, odczepiam się, napływam od drugiej strony i łapiąc za żyłkę ciągnę. Idzie w górę. Czekam by zobaczyć drzewo, krzak a tu sznur. Ciągnę go w górę i mocuję się z zaczepioną kotwiczką i nagle ... coś naprawdę konkretnie szarpie. Wiem ,że ryba i to duża tylko pytanie jaka. Nogi mam jak z waty, adrenalina.
Już widzę, na haku jest duży sum. Pieprzone gnoje, hak jak na smoka, zestaw podobny jakie widywaliśmy na Ukrainie tylko linka gruba jak mały palec, na haku dwa piskorze. Uwalniam rybę, czyszczę sznur ze wszystkich rybek i zostawiam. Nie zabieram, nie niszczę bo wiem że hamy się mogą zemścić za stratę narzędzia pracy - za często tam jestem, znają mnie. A tak pomyślą, że się nie zaciął
Przed wypuszczeniem mierzę suma, na wiośle mam miarkę, ryba ma 90cm czyli waży jakieś 6-8 kg.
Śliczny był, łeb miał jak wioderko, cudnie odpłynął....
osoby niewędkujące informuję, że suma można łapać od 1 lipca, wymiar ochronny 70cm i oczywiście na wędkę ...