Donoszę (jak zwykle niesłychanie uprzejmie), że dzisiaj pływane było. Miałem z Batyakiem się spuścić ale wyszło, że zrobiłem to sam...
Może i dobrze, że Batyak odpuścił, bo piździło nieźle. Z powodu, że mam łódkę niewywrotną, to popłynąłem ale Batyaczek na swej maratoni
mógłby mieć dyskomfort...
Na Wiśle dzisiaj biało było, a spuszczając się na pomoście trzeba było kajak trzymać, żeby nie pofrunął.
Już kiedyś z Sebusiem i Batyakiem startowaliśmy w takich warunach.
Dzisiejsze pływaństwo mógłbym zatytułować "Przygoda z kubeczkiem". Było tak: Płynę se jako żywo w górkę i w cofce przed betonową ostrogą w okolicy "Ściany Płaczu" spotykam na wodzie plastikowy, pływający kubeczek. Niby nic w tym nadzwyczajnego ale uwagę moją zwróciło, że przy tym zajebistym wietrze i skotłowanej wodzie, kubeczek stał w miejscu, a dokładniej kręcił się na ok metrze kwadratowym. No i huk... z kubeczkiem.
Se płynę dalej bardziej zwracając uwagę, by się nie glebnąć niż na kubeczek. Taaa... "Przygoda z kubeczkiem", ale wydarzenie...
Ale zdziwka ma była ogromna, gdy po ok godzinie, wracając śmigałem w nurcie obok rzeczonej cofki z kubeczkiem, patrzę - a kubeczek nadal kotłuje sie w tym samym miejscu. Taki cud kuźwa...
Kontynułując uprzejme donosy zawiadamiam, że w weekend śmy się umówili w Modlinie na pływaństwo i porządkowanie terenu pod nasz nowy klub.
Jak kto chce z nami po.... ać (wypełnić wg preferencji), to niezwykle serdecznie zapraszamy.
No i Qm!