Ropuch napisał(a):
No właśnie Manacie, jak poszło...?
Wywołany do tablicy odpowiadam na zadane pytanie.
No fajnie poszło. W piątek z wieczorka dotarliśmy Beżykiem nad Wartę w Nowym Mieście nad Wartą. A co! Pwnie, że warto! Dlaczego akurat tu? Bo wymyśliłem, że łatwo da się tu wrócić. Ponadto obecność mariny dała nadzieję na bezpieczne pozostawienie Beżyka. Nadzieja ta okazała się płonną, bowiem za parkowanie samochodu marina żąda 28zyla no i pewnie policzyliby piątek, sobotę i niedzielę. Hmmm... ciekawe dlaczego tam tyle wolnego parkingu było
Nad morzem naszym pięknym, jak się chwilkę poszuka to płaci się 5-10. W efekcie samochód został sobie tu >
https://www.google.pl/maps/@52.0890071, ... 312!8i6656 między ludźmi, za friko. Do tego w gratisie dostaliśmy przystanek autobusowy po drugiej stronie drogi. Pożegnałem się z Beżem i dziarskim krokiem udałem się nad Watę do Bornholminki, która czekała gotowa do rejsu. Pogoda rozpieszczała. Po niedługim czasie spędzonym w wygodnym Sarniaku znaleźliśmy niebiańską plażę i przejęliśmy ją sobie na wyłączność. Dobrodziejstwo jednołódkowego pływania jest bezcenne
Dnia kolejnego, po nacieszeniu się naszą plażą do syta, ruszyliśmy w poszukiwaniu kolejnej. Niebo nieco się przyciemniło ale stan ten na szczęście okazał się nie dość, że przejściowy to jeszcze krótkotrwały. Zanim znaleźliśmy kolejne miejsce na biwak, to słońce już operowało z siłą wodospadu, czy jakoś tak... Miejsce eleganckie, z dogodnym wejściem do wody, woda czysta i ciepła lecz orzeźwiająca. Zielona trawka, pięknie przystrzyżona przez krówki, ponieważ teren na którym postanowiliśmy biwakować okazał się ogromnym pastwiskiem. Na szczęście nasze pastwisko było w okresie regeneracji i dostępu do niego krówki nie miały. Dzięki temu żadna mućka nam do kociołka pyszczka swego mięciutkiego nie wtykała, a i placki były sporadyczne i wyschnięte. Owadów kąsających też jak na lekarstwo. Popołudnie spędziliśmy na kąpielach wodnych i słonecznych. wieczór przy ognisku a noc upojnie. Dnia kolejnego, czyli w niedzielę koło południa, ruszyliśmy do Śremu. Na końcu miasta jest marina z miłym bosmanem, tą marinę dla odmiany mogę polecić. SDM to skrót, który do niej pasuje. Sara Dobra Marina. Nie śmieją się tam z małych łódek i nie trzeba mieć konta w Szwajcarii żeby skorzystać z jej dobrodziejstw. Zostawiliśmy Sarniaka ze szpejem i pomaszerowaliśmy na dworzec autobusowy. Udało nam się złapać z marszu autobus do Kórnika, na ładnym rynku zrobiliśmy sobie przerwę na lody i podziw a następnie złapaliśmy PeKaeSa do Nowego Miasta nad Wartą. Wysiedliśmy tuż przy Beżu. Po półgodzince pakowaliśmy łódkę na dach. Było pięknie, rzeka i na tym odcinku nas nie zawiodła, woda zaskakująco czysta, widoki piękne, nic tylko pływać
Drugiego dnia po rzece spłynęli tylko kajakarze komercyjni dwoma grupami, jeden stateczek wycieczkowy i kilka motorówek.
Ropuch napisał(a):
Dedukuję bynajmniej, że w czasie minionego weekendu otarliśmy się o siebie...
Skąd ten pomysł? Czyżby gdzieś, coś?
Bo my to kilka żab widzieliśmy, nawet nam koncert zrobiły, lecz Ropucha żadnego nichuchu
Ropuch napisał(a):
.... ja chcę Odrapkę !!!!!!! .....
Lechu blokuje, harmonogram ma taki, że nijak się wstrzelić.