Tak właśnie jest jak piszecie...
Ja z przykosami mam nonstop do czynienia bo głównie na nich wędkuję -rzeka w mojej okolicy meandruje jak nigdzie indziej i przykosa na przykosie. Ja zawsze najpierw badam przykosę napływając na nią z różnych stron i macam wiosłem (co dzień może być inaczej)-wiem później jak prowadzić przynętę (błystkę, gumę czy woblera), gdzie prawdopodobnie będzie czaić się ryba i gdzie zaatakuje.
Nigdy jednak u siebie nie spotkałem się z przykosami z głębią kilkunastometrową a bardzo bym chciał bo tam bankowo stoi wielka ryba.
Poza tym wysiadam z kajaka z wędką na przykosach tylko jak już w miarę ciepło, już trochę płycej. Wielokrotnie zdarzyło mi się z powodu czy usuwającego się piasku, czy podwójnego dna być zmuszonym rzucać się wpław. Uważam wtedy nie ma co walczyć, szamotać i szarpać bo zaczniemy się tylko wkręcać w obsuwające dno. Najlepiej spokojnie - wędka w górę -puszczam się z prądem, wyłażę niżej -podchodzę brzegiem i spływam do zakotwiczonego kajaka.
Ale miałem kilka sytuacji, że odbyło się to znienacka i chapnąłem trochę wody.
Teraz mniej przyjemnie - kilka lat temu w upalne lato z Wywłoki spływały 2 kajaki -w nich dwie pary młodych ludzi.
Przystanęli na przecudnej plaży koło Szumina na tzw. przerwańcu gdzie nurt wali całą siła na Szumin a drugie koryto leniwie wywija w prawo. Znam to miejsce doskonale bo i cudne i rybne ale absolutnie nie do kąpieli.
Jest tam właśnie bardzo zdradliwe ruchome podwójne dno - kilka metrów metrów od brzegu już kilka metrów głębokości, bardzo silny nurt, ciut dalej wielkie zatopione drzewa.
Przystanęli tam, zaczęli się opalać, jeden chłopak wszedł do wody- chwila moment, dno się obsunęło, był bardzo wygrzany słońcem, zachłysnął się wodą i tyle go widzieli.
Byliśmy tam niedługo potem jak była policja, nurkowie i prokurator. Przepadł.
Po 4 dniach płynęliśmy z kumplem o świcie na ryby- wędkarze z brzegu powiedzieli żebyśmy sprawdzili bo coś w krzakach na winklu jest, jakieś zwierze chyba, no i zapach na to wskazuje.
Zaczepiony o krzaki pływał na brzuchu rozdęty chłopak -rzeka zniosła go ponad 3km.
Do tej pory pływam drugą stroną rzeki.